wtorek, 23 lipca 2013

Chapter 9

       Dźwięki wydobywające się z głośników odbijały się w moich płucach przez co czułam wibracje przy każdym uderzeniu. Wszędzie było pełno ludzi z kolorowymi kubeczkami, w których zapewne nie było oranżady czy wody, każdy do każdego krzyczał przez co piosenka wydobywajaca się z głośników nie była zbyt możliwa do rozpoznania. Jeszcze nie weszliśmy do środka, a już można było poczuć ciepło i zapach potu wydobywający się z domu. Gości było tak dużo, że nie mieścili się w środku przez co stali przed i z pewnością za domkiem. Co najciekawsze nikt mnie nie mierzył wzrokiem, gdy przechodziłam lub nie miał ochoty mnie obrazić. Wszyscy zdawali się mnie nie widzieć. Byłam jak duch dla nich. Może nie jest to dobra sytuacja, ale dla mnie była najlepsza jaka w przeciągu kilku lat mi się przytrafiła. Weszliśmy dużymi frontowymi drzwiami do środka. Alkohol dawał po głowie samym zapachem. Co chwila ktoś na mnie wpadał, ale później - o ile potrafił coś powiedzieć - przepraszał mnie. Miła odmiana.
  - i jak ? - spytał się Luke. Spojrzałam na niego. Stał za mną przez co czułam się dość dziwnie i odwróiłam do niego przodem. 
  - nieźle - starałam się być na luzie. Nie chciałam im pokazać jak bardzo spięta jestem.
  - napij się - podał mi z stolika niebieski kubek. Bałam się go opróżnić nie wiedząc jaki napój zawiera. Widząc to co dzieje się wokół mogło tam być przecież wszystko rozpoczynając od piwa, a kończąc na jakimś strasznie mocnym trunku przyprawionym tabletkami z różnymi zastosowaniami. 
  - co to ? - chłopak zaśmiał się
  - piwo - także wziął kubek - chyba słyszałaś o tym ?
  - za głupią mnie masz ? - wzięłam pewnie od niego kubek by pokazać, że nie boję się pić 
  - Corin ! 

* POV Luke *

  - Corin ! - usłyszałem głos dziewczyny, której nienawidziłem bardziej niż czegokolwiek na tym świecie. Idź na imprezę z braćmi i kumplami + koleżanką Beau, a przypatoczy się ta ofiara losu, do której z resztą Beau - choć nie wiem jakim cudem - miał słabość. Był na każde jej zawołanie, a ta traktowała go jak marionetkę. Między innymi to właśnie przez nią osoby takie jak Corin miały problemy z akceptacją u innych uczniów. Próbowała ich ośmieszyć tak bardzo jak się tylko dało by tylko nie stracić swego statusu " Przywódczyni Stada ".
      Miała swoje stado tępych dziwek. Dawały dupy każdemu kto był w zasięgu ich wzroku. Uważam, że dziewczyna musi sie szanować i dbać o siebie, a one niewiadomo z kim spały i jakie choroby nosili ich partnerzy. Czasami myśle nad tym czy one wogóle mają mózg postępując tak, a nie inaczej. Możliwe, że robią to tylko po to by być w tym swoim stadzie, ale i tak jest to bezsensowne - Luke ! - pisknęła i podeszła by dać mi tego jej " słitaśnego " całusa - ukradnę ci koleżankę na chwilę dobrze? - odciągnęła ode mnie Corin i zostałem sam. Po co jej była Corin? Przecież zawsze, ale to zawsze ta dziewczyna była celem drapieżnika zwanego " Tracy". Przez chwilę się martwiłem dziewczyną, ale no cóż nie stawiała oporów, gdy dziewczyna ciągnęła ją za sobą więc jej decyzja, a ja nie mam zamiaru martwić się o kogoś kogo praktycznie nie znam więc zacząłem się rozglądać za resztą. Zgubiłem ich, gdy zacząłem rozmawiać z dziewczyną. 
      Po kilku minutach chodzenia po domu zdecydowałem wyjść do ogrodu i tam znalazłem naszych żartowisiów.

  - Debilu wyjdź z tego basenu! - krzyknąłem do nagiego Skipa pływającego bez jakiejkolwiek odzieży. Może ściągając spodnie na twitcamach nie byłem najmądrzejszy na świecie, ale nie pokazywałem swojego przyrodzenia.

      Rzuciłem mu spodnie by je założył pomimo tego, iż były mokre. Chłopak był już pijany i to porządnie. Nie wiem ile minęło od kiedy tu jesteśmy. 30 minut ? On już był tak pijany, że jutrzejszy kac będzie dla niego gorszy niż huragan Katrina. Już to widze Daniel jęczący, że wszystko go boli i wszystko jest dla niego za głośne. Taaaak ta zemsta za ostatnią imprezę, po której zrobił mi pobudkę z garnków, przykrywek i kelni będzie słodka. 
      Chłopak wyszedł z zbiornika szczerząc się do każdej dziewczyny. Był totalnym debilem, a miał powodzenie u wszystkich dziewczyn. Nie wiem czy były ślepe czy nie, ale ja na ich miejscu uciekałbym gdzie pieprz rośnie. No bo kto normalny dziewczynie na pierwszej randce daje czekoladki z czego się połowę zjadło? Bez sensu, a one wciąż do niego rwą jak mucha do gówna.
      Kiwnąłem głową z dezaprobatą i pociągłem go do najbliższego stolika.


* POV Corin *

  - miałam z nim pogadać nie ? - Tracy pociągnęła mnie do swoich koleżanek, które na początku nie patrzyły na mnie zbyt miło, ale gdy gdziewczyna zmierzyła je wzrokiem zmieniły sposób patrzenia
  - no tak, ale nie tak szybko - uśmiechnęła się - to nie może wyglądać sztucznie 
  - Tracy to teraz będzie własnie tak wyglądać - stwierdziłam. Dziewczyna spojrzała przed siebie i zaczęła myśleć. 
  - nie ważne - zaśmiała się udając, że nic się nie stało - przecież pewnie po jakimś czasie u Beau też bedziesz sie uczyć wtedy też możesz z nim pogadać albo w szkole nie ? - przytaknęlam jej - a teraz - zaczęła przedłużać samogłoski - jesteśmy na imprezie więc będziemy sie dobrze bawić. Co ty na to ? - Uśmiechnęłam się i spojrzałam na dziewczynę
  - w końcu po to sa imprezy no nie ? - dalej nie umiałam wrzucić na luz w jej obecności, ale starałam się choć trochę pokazać, że jest ok. Małymi kroczkami do celu nie ?
  - weź w końcu wypij to piwo bo ci przestanie smakować - powiedziała przed wypiciem na raz całego swojego piwa. Postanowiłam iść jej ślady jednak nie pijąc piwa tak łapczywie. Takim otóż sposobem rozpoczęłam tym swój życiowy początek picia alkoholu ponieważ po piwie Tracy zaproponowała mi drinka i tak po skończonym trunku kolejny, a ja kierując się zdaniem, że nie chce wyjść na "sztywną" jak to mnie Beau nazwał, zgadzałam się na każdy napój by udowodnić, że nie jestem taka. Po pewnym czasie straciłam kontrolę nad sytuacją.


_____________

Rozdział krótkawy, ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Mój umysł jedynie ogarnął fakt, że Scooter Braun powiedział, że The Wanted przyjadą do Polski i że dziś mamy 3 rocznicę założenia One Direction...♥ 

Rozdział postaram napisać się jeszcze dzisiaj po pracy, ale nie wiem jak będzie bo 4 godziny chodzenia w słońcu i roznoszenia ulotek daje popalić tym bardziej, że miałam 3 dniową przerwe w gronie rodzinnym ( przyjechała rodzina z Niemiec ). Codziennie coś ;/ 

Przepraszam jeszcze raz i licze, że wyrazicie swoją opinię w komentarzu ♥

Do napisania ♥

3 komentarze:

  1. Jeeeeeeej... pierwsza! Rozdział super. Nie potrafię doczekać się następnego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie rozdział ;D nie moge sie doczekać następnego ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. daj następny rozdział to nie wyjadę ( mówię serio jak nie znajdę tego głupiego paszportu to nigdzie nie jadę mam czas do soboty :/ )
    Kasztan:*

    OdpowiedzUsuń