środa, 24 lipca 2013

Chapter 10

* POV Luke *

      Zabije ich. Po prostu zamorduje! Dlaczego musiało jak zwykle wypaść na mnie? Chłopcy imprezują, piją, szaleją, a ja co ? Musze siedzieć i jedyne na co moge sobie pozwolić to piwo i to jedno lub dwa bo musze odwieźć wszystkich do domu. Nawet Corin bo Beau zprosił ją i zaproponował odwiezienie jej. Szlag mnie ma trafić jak pomyślę co tam się będzie dziać. Jedna dziewczyna i 4 najebanych w chuj idiotów, którym tylko seks w głowie.
  - Beau - powiedziałem do brata,który był jeszcze w miarę trzeżwy.
  - co ? - wybełkotał. Chyba zbyt łagodnie go oceniłem - skarciłem się w duchu i pociągnąłem brata do samochodu łapiąc przy tym resztę pijanych idiotów. Ostatnia została Corin. 
  - siedźcie tu - powiedziałem ubijając ich na tylnych siedzeniach samochodu i zamykając ich na automat.Nie powinienem zostawiać ich samych, ale co miałem zrobić ? Dziewczyna sama nie przyjdzie, a po chłopakach śpiewających " Pole Marysi " stwierdzam, że lepiej żeby przyszła. 
      Westchnąłem głośno spoglądając na tłum pijanych ludzi robiących bardzo dziwne rzeczy - serio byli gorsi od nas, gdy nagrywamy filmiki. Każdy improwizował taniec poruszając nierytmicznie przeróżnymi częściami ciała do taktu myzuki, która zresztą dla mnie była już tansetna, gdyż te najlepsze kawałki były puszczone na samym początku, a zazwyczaj pod koniec muzyka zawsze jest gorsza, ale ludzie twierdzą, że lepsza bo są tak pijani by nie zauważyć tego faktu.
      Podeszłem ponownie tego dnia do drzwi wejściowych. Zacząłem starannie przeszukiwać pomieszczenia jednak było to przerwane przez dziewczynę, której na dziś miałem zupełnie dosyć. 
  - Luke - Tracy rzuciła sie na mnie zaplatając swoje ręce na moim karku - jesteś taki przystojny - zagryzła dolną wargę dość nieudolnie nie łapiąc zębami kawałka wargi, a całą przez co pokazała swoje zęby w całej okazałości z ubytkami włącznie. Jej szminka nie pokrywała już jedynie ust. Zdobiła także ich okolice, a także zęby przez co wyglądała jak wampir świeżo po posiłku. Nie wyglądało to zbyt zachęcająco do czegokolwiek. Chciałem wyrwać się stąd jak najszybciej jednak nie było mi to dane. Dziewczyna zaczęła napierać na moje ciało, po czym gdy zderzyłem się z ścianą wpiła swoje usta we mnie z gigantyczną siłą nie chcąc dać mi wyboru. Miałem tę przewagę, iż byłem silniejszy od dziewczyny. Kulturalnie odsunąłem ją od siebie by nie czuć na wargach jej.
  - Tracy ... wytrzeźwiej - oparłem ją stabilnie o ścianę i ruszyłem na dalsze poszukiwania. Jednak dla pewności wolałem zmienić piętro przeszukiwane. Wszedłem po schodach na górę i nie patrząc na to kto co robi w poszczególnych sypialniach sprawdzałem czy nie ma tam dziewczyny. 1,2,3,6 w żadnej jej nie było. Gdy jedna była pusta postanowiłem iść na balkon i sprawdzić z owego punktu czy nie widać gdzieś dziewczyny. Stanąłem niczym ratownik na straży i zacząłem obserwować sytuacje z prawej do lewej, pijane dzieciaki, pijane dzieciaki, Corin bez bluzki na stole, pijane dzieciaki, pijane dzieciaki. ZARAZ! Corin ! Spojrzałem na stół, na którym leżała dziewczyna. Jej bluzka podziała się niewiadomo gdzie, a sama dziewczyna leżała i jakiś chłopak robił z nią tzw. Body shot. ja pierdole. Szybkim krokiem zbiegłem po schodach i ruszyłem przeciskając sie przez tłum w kierunku, w którym ostatnio widziałem dziewczynę. Dalej leżała tam. Bez bluzki, śmiała się bez sensu i była cała czerwona na twarzy. Pewnie alkohol dał się we znaki. Pierwszy życiowy kacyk się szykuje 
  - pani pójdzie z nami - podeszłem zanim gościu wlał znów alkohol na jej ciało. Przysunąłem ją do siebie ciągnąc z biodra - stawaj - próbowałem ją postawić prosto, ale niestety jej równowaga była niestabilna. Praktycznie to nie potrafiła utrzymać pionu. Szybciej była bliżej poziomu - widzieliście jej bluzkę? - jakaś laska pokazała ognisko mówiąc, że Corin wrzuciła ją tam bo chciała większy ogień. Dziewczyno szalejesz - zaśmiałem się w duchu i wziąłem ją na ręce niczym pannę młodą, a ona zarzuciła ręce na moją szyję i schowała twarz w zagłębieniu między ramieniem i szyją.
  - nieś mnie książę do swego zamku - wybełkotała podobnie jak Beau pijanym akcentem. Serio dzisiaj tylko ja byłem w miarę trzeźwy.
      Zacząłem przepychać się z dziewczyną przez ludzi ściskających się z każdej strony. Na zewnątrz było już luźniej i co gorsze ponieważ nie było tylu ludzi było chłodniej. Na ciele dziewczyny w kilka sekund pojawiły sie ciarki, a ona sama wtuliła się bardziej we mnie. Przyśpieszyłem kroku i zamknąłem drzwi ze strony pasażera po usadzeniu tam Corin. Sam usiadłem na miejscu kierowcy.
  - nie no ty nie możesz jechać bez bluzki - spojrzałem w tył. Nie było możliwości, że dostanę się przez stado śpiących Gryzli do zapasowych ubrań. Bez namysłu ściągnąłem  siebie bluzkę z Nirvany i podałem ją zasypiającej nastolatce - ubierz - podałem jej
  - czy ja mam zwidy czy ty mi dałeś bluzkę ? - powiedziała machając na prawo i lewo palcem wskazującym. Cos było w tym, że każda litera i jej ruch były przezabawne
  - tak i nie gadaj tyle tylko zakładaj
  - wooow ty masz tatuaże - przecisnęła głowę i spojrzała na moją klatę
  - no tak kilka - zaśmiałem się i odpaliłem silnik. Pierw postanowiłem odwieźć największych imprezowiczów. Panowie Sayhounie i Yammouni poszli na pierwszy ogień. Oczywiście nie obyło się bez odprowadzania ich pod same łóżko. Cóż później to rodzice muszą zająć się nimi. Nie ponoszę odpowiedzialności za głupote potomków. Beau i Jai byli kolejni. Pierw odprowadziłem starszego brata, a gdy odprowadzałem swojego klona mama jak zwykle pojawiła się ni stąd ni z owąd
  - kto tam jeszcze jest w samochodzie ? - jej ciekawość kiedyś mnie wykończy
  - kumpela Beau
  - jest totalnie pijana. Jej rodzice są w domu ?
  - Beau gadał, że cały weekend ma wolną chatę
  - przyprowadź ją do domu
  - CO?! - oburzyłem się. Czy moją mamę pogięło po co ona miała zostać na noc ? Miała swój dom, swoje łóżko i jeszcze miała być u nas
  - nie unoś głosu i przynieś ją. Nie widzisz Luke w jakim jest stanie ? Myślisz, że sama sobie da jutro radę? nie sądzę. Ty na pierwszym kacu przez 2 dni namiętnie przytulałeś muszlę - oczywiście musiała wypomnieć mi mój pierwszy kac. Stanęła opierając się rękoma o biodra
  - niech ci będzie, a gdzie śpi ?
  - w twoim łóżku albo na sofie w salonie - powiedziała nim zniknęła w kuchni. Jeknąłem nim ruszyłem do szatyki, która opierała się czubkiem głowy o zimną szybę pojazdu. Usiadłem na miejscu kierowcy i wjechałem do garażu. Dziewczyna nie była zbyt ciężka, gdy niosłem ją do salonu by kontynuowała sen na wcześniej naszykowanej przez moją mamę kanapie odzianej prześcieradłem. Kiedy tylko jej ciało dotknęło materacu zwinęła się w kłębek i jęknęła cicho  umiejscowywując głowę wygodnie na poduszce. Przegiągłem się zanim ruszyłem do swojego pokoju.

* POV Corin *
      Obudziły nie hałasy. Dziwne. Przecież taty nie było w domu. Przeciągłam się na łóżku nim otworzyłam oczy, a gdy to zrobiłam byłam w totalnym szoku i nie wiedziałam gdzie jestem. Co najdziwniejsze leżałam w czyjejś bluzce, a moje spodnie leżały obok kanapy, na której spałam. Podciągnęłam ciało tak by móc siedzieć. Hałas, który wydobywał się z nieznanego mi pomioezczenia przyprawiał mnie o niewiarygodne bóle głowy. Złapałam się za głowę z nadzieją, że uspokoje jakoś owe zawroty lecz to nic nie dało. Od tego wszystkiego robiło mi się nie dobrze, a nie wiedziałam gdzie jest ubikacja. Odkryłam swoje ciało i szybko - choć nieudolnie - założyłam spodnie. 
  - o wstała imprezowiczka - usłyszałam głos chłopaka, który zeszłej nocy rozpoczął moją libację 
  - co ja tu robię ?
  - chciałem cie odwieźć do domu, ale mama powiedziała, że nie ma mowy i kazała tu położyć. Ja tam z moja mamą nie zadzieram - uniósł ręce by zilustrować tym znak poddania się. 

  - no ok. Gdzie tu jest ubikacja? 
  - naprzeciw schodów - rzucił i zniknął za framugą o którą przed chwilką się opierał. Wstłam i słabym krokiem ruszyłam tam gdzie mnie skierował. Drzwi były uchylone czyli oznaczało to, że jest wolne. Po wejściu szybko przekręciłam zamek i podbiegłam do ubikacji by zrobić coś czego nie robię zbyt często. 
      Wstałam i spojrzałam w lustro. Rozmazany makijaż, każdy włos stał w inną stronę. Szybko przemyłam twarz ciepłą woda i mydłem tak, że nie miałam na sobie ani grama jakichkolwiek kosmetyków, znalazłam na półeczce szczetkę - mam nadzieję,  że właściciel się nie obrazi - pomyślałam przed wzięciem jej do ręki i zaczęłam walczyć z kołtunami, których nabawiłam się podczas snu. Po ok. 10 minutach wyglądałam w miarę normalnie. 

  - o nasza imprezowiczka - usłyszałam ponownie głos chłopaka. Chyba znalazł mi przezwisko "imprezowiczka" 
  - nie słuchaj go kochanie - powiedziała ciepłym głosem kobieta, która nakładała na talerze jajecznicy - siadaj zrobiłam śniadanie i ciepłą herbatę z cytryną jest najlepsza na kaca 
  - ja nie chce robić problemu - zaczęłam ewakuować się - tylko ktoś mi pokaże jak dojde do domu i już mnie nie ma 
  - oj nie, nie, nie z mojego domu nikt nie wychodzi bez śniadania tym bardziej dziewczyna, która przez mojego syna była doprowadzona do takiego stanu jak ty wczoraj - zrobiłam się cała czerwona na twarzy ponieważ za nic nie potrafiłam sobie przypomnieć co wczoraj działo się na imprezie. Film urwał mi się totalnie - siadaj - tym razem posłuchałam kobiety i usiadłam obok Luka 

  - Luke czy ja coś z kimś ? No wiesz ? - spytałam szeptem chłopaka na co on się zaśmiał 
  - chyba nie bo znalazłem cię jedynie bez bluzki na stoliku i Ames robił ci Body Shot
  - Body co ?
  - ty sobie skarbie leżałaś a on pił wódkę z twojego pępka - skrzywiłam się na samą myśl, że rozgrywający naszej szkolnej drużyny koszykarskiej zbliżył się do mojego ciała w taki sposób. Zazwyczaj to on wolał na mnie wylać jakąś wode lub po prostu wyśmiać, a tu proszę takie coś. 
  - o boże - oparłam się o blat stołu łokciem, a dłoń przyłożyłam do czoła

      Do kuchni weszło dwóch pozostałych braci Brooks.
  - mamo gdzie cola ? - spytał Jai 
  - napij się herbaty z cytryną - kobieta siedziała przy stole i pokazała na dzbanek
  - ja wolę Colę - Beau podszedł do lodówki i wyciągnął 2 litrową butelkę.  Pił tak długo póki skacowny bliźniak nie zabrał mu butelki wprost z ust przy okazji oblewając go 
  - ja też che frajerze! - przyssał się do gwintu jak wcześniej jego starszy brat. Beau zbuntował się i zrobił to co wcześniej obecnie pijący chłopak. 
  - koniec - powiedziała matka rozbawona ich głupotą. Ja zresztą także starałam się powstrzymać od śmiechu co nie było łatwe, gdyż Luke robił to bez żadnego zahamowania - mamy gościa, a wy zachowujecie sie jak małpy w zoo

  - oo hej mała - powiedział Beau dopiero teraz zauważając mnie - a co ty tu robisz ? 
  - Mama - skomentował Luke i wrócił do swojego śniadania.

_____________________________

Woow pisałam ten rozdział dzisiaj rano i wczoraj wieczorem. Zaczynam kitować powoli przez tę robotę, ale cóż dzięki tej pracy mogę sobie pozwolić na kupowanie nowych ubrań czyli nie jest tak źle xD 


Może uda mi się napisać nowy rozdział tak jak dzisiaj. Teraz spadam myć włosy suszyć i do pracy ... 

Do napisania ♥

3 komentarze:

  1. Suuupcio rozdział. Plose dodaj dzisiaj następny.
    Pozdrowionka
    Kostek <3

    OdpowiedzUsuń
  2. O boże nie wiem co napisać! ale jak mus to mus. Dobra wale prosto z mostu dodaj następny rozdział!!! Proszę :P
    kasztanek :)

    OdpowiedzUsuń