* POV Beau*
Nie byłem pewien czy robię dobrze biorąc Corin z nami na spotkanie z Trevorem.
Po pierwsze : Kiedyś ją coś z nim łączyło.
Po drugie : Trevor mógł coś jej zrobić.
Pomimo tego iż obawy nie dawały mi spokoju pozwoliłem jej iść z nami ponieważ jej upartość wygrała ze mną i wszyscy stwierdzili, że jeżeli pożycza nam pieniądze ma prawo z nami iść.
- Trzymasz się za nami z tyłu rozumiesz Corin ? - powiedziałem, gdy zatrzymaliśmy się w parku w umówionym z Trevorem miejscu. Gdy dziewczyna stanęła za nami dołączył do niej Luke. To zaczynało robić się podejrzane. Za każdym razem, gdy mówiłem do Corin Luke stał gdzieś w pobliżu, a gdy coś się działo on biegł do niej pierwszy. Braciszku chyba coś zaczyna iskrzeć między wami, a przynajmniej od ciebie. Usmiechnąłem się do niego znacząco na co on spojrzał na mnie jakby chciał mnie zabić. Wkopał się. Zaśmiałem się i obróciłem do nich tyłem by zorientować się czy Trevor już się zbliża. I właśnie tak było. Szedł do nas z tym swoim uśmieszkiem. Ubrany w obdarte spodnie, koszulę rozpiętą do połowy i włosami rozwalonymi w każdą stronę świata i myślał, że wygląda dobrze. Prychnąłem, gdy podszedł do nas i spojrzał czekając na pieniądze.
- Macie? - rozejrzał się po naszej paczce, a jego wzrok utkwił w Corin. Przyznam po jego minie można było odebrać, że był zdziwiony - Corin co ty robisz z tym chłamem ?
- Dokonuję prawidłowego wyboru - powiedziała pewna siebie i wyrwała się przed nas - Masz - wręczyła mu z całej siły pieniądze do dłoni - i odpierdol się od nich
- Skarbie - przeliczył pieniądze - brakuje - jego kąciki ust uniosły się jeszcze bardziej niż były.
- Miały być trzy tysie! - nie wytrzymałem. Wybuchnąłem. Powiedział 3 tysiące i koniec. Co on teraz odpierdala? Podszedłem do niego i unosząc go za strzępki koszuli przyparłem go do drzewa - Więcej ci nie damy ! Spłaciliśmy swój dług, a teraz spadaj - puściłem go przez co zsunął się po drzewie na ziemie.
- Zapłacisz za to Brooks. Wszyscy zapłacicie - wstał otrzepał się i odszedł tak samo jak wczoraj dając nam to gówniane uczucie bycia pod kontrolą.
*POV Corin*
- To skurwiel! - James wydarł się na cały dom krążąc wokół stoła ustawionego po środku salonu. po incydencie z Trevorem, gdy to ja przekazałam pieniądze postanowiliśmy iść do mnie, ponieważ tutaj było najbliżej. Chłopcy mieszkali za centrum, a ja miałam całkiem blisko do parku.
- James uspokój się i usiądź - Jai starał się jako jedyny tutaj zachować zimną krew. Cała atmosferabyła tutaj tak napięta, że ledwo wytrzymywaliśmy bez rozwalenia czegoś. Nawet ja miałam ochotę wziąć coś ostrego i potraktować tym Trevora. Teraz jeszcze bardziej obrzydzała mnie jego osoba. Ale ta cała akcja nakręciła mnie niesamowicie na pomoc chłopakom. Moiże ktoś uznałby, że jestem naiwna. Daje im tyle pieniędzy za nic, jestem z nimi na dobre i złe, a w dodatku staje za nimi w sytuacji, która całkowicie się mnie nie dotyczyła. Ja po prostu naoglądałam się filmów, i gdyb w końcu zdobyłam przyjaciół mam zamiar im pomóc znając ich sytuację. Wstałam całkowicie zmieszana sytuacją. Nie wiedziałam jak im pomóc. Poszłam do kuchni i z dolnej półki wyciągnęłam vódkę ojca. Wiem, że nie był to dobry pomysł, ale pamiętałam jak te wszystkie problemy zniknęły po jednym kieliszku. Wtedy czułam sie bardziej beztroska i postanowiłam wypić tylko jeden by nie napinać tej sytuacji jeszcze bardziej. Stając na palcach spięłam sie na wyższą półkę po kieliszek i napiłam się jednego, a po nim kolejnego póki do kuchni nie wszedł Luke odbierając mi trunek.
*POV Luke*
- Luke sprawdź co z nią - powiedział Daniel starając się rozluźnić poprzez granie na telefonie w "Pou". Może ta gra była totalnie nie w naszym stylu, ale potrafiła nas niesamowicie uspokoić. Wstałem z kanapy i szybszym krokiem ruszyłem za Corin do kuchni. Byłem gotów na to, że coś będzie jadła lub robiła coś co do niej nie pasuje, ale nie sądziłem, że spotkam ją pijącą vódkę. Podbiegłem do niej i wręcz wyrwałem jej z dłoni kieliszek, który zamierzała opróżnić
- Zwariowałaś ?
- Nie wiem o co ci chodzi - można było w jej głosie wyczuć totalny luz spowodowany spożyciem alkoholu. Jej mięśnie wszystko było jakby z waty. Ledwo siedziała na krześle. Podszedłem do szafki i schowałem butelkę, a kieliszek odstawiłem do zlewu. Dziewczyna zeskoczyła z krzesła i chciała do mnie podejść, ale ledwo co postawiła dwa kroki już lądowała na ziemi.
- Jesteś pijana - podniosłem ją i posadziłem na blacie wysepki.
- To, że człowiek ma humor nie znaczy, że człowiek jest pijany - wyczuwacie ten pojacki akcent? Ja tak. Oparłem się rękoma po obu stronach jej ciała by asekurować ją, gdy myślałem co zrobić by szybciej to z niej zeszło - ale ty jesteś słodki Luke - położyła dłonie na moich policzkach
- Jesteś pijana Corin
- Ale to nie znaczy, że straciłam rozum - uśmiechnęła się i przyłożyła wargi do moich próbując wywołać pocałunek. Nie chciałem tego w taki sposób. Odsunąłem się. Oczywiście chciałem ją pocałować jak nikogo innego, ale kiedy nie będzie pijana i będzie to pamiętać.
- Corin jesteś pijana - kolejny raz powtórzyłem i zrobiłem kilka kroków w tył.
- Lukey czemu nie ?
- Chłopcy! - zawołałem ich. Kilka chwil później pojawiła się cała czwórka w drzwiach. Nie wiem czy to może wydać się śmieszne czy może tandetne, ale w momencie gdy oni weszli ona padła plecami na wysepkę i zasnęła - upiła się - skomentowałem, a chlopcy ni to zdziwieni ni to rozbawieni podeszli do nas.
*POV Corin*
- Nie byłam pijana! - zaprzeczyłam, gdy Luke z chłopakami wmawiali mi, że mój jeden kieliszek zmienił się w kilka i byłam pijana. Może napiłam sie więcej niż jeden kieliszek, dobra! Ale nie aż tyle, żeby się upić. Wstałam z kanapy i poczułam gigantyczny ból w głowie - O shit! - jęknęłam
- Napij się - Jai podał mi szklankę Pepsi. Wypiłam na jeden raz cała, po czym została mi postawiona kolejna szklanka i kolejna, a z każdą kolejną ból głowy, który był powszechnie nazywany "KAC" ustępował. Westchnęłam głośno i spojrzałam na chłopaków
- Ale się załatwiłaś - powiedział Skip, po czym zaczął niekontrolowanie się śmiać. Nie dziwię mu się. Ja gdybym widziała, któregokolwiek w takim stanie miałabym taką głupawkę, że nie wiem czy dałabym radę przestać sie śmiać. Zawsze śmiałam się z pijanych osób, ponieważ mówiły wtedy takie bzdety i robili takie rzeczy jakich nigdy by na trzeźwo nie zrobili.
- Chodźcie na dwór - ruszyłam do ogrodu wolnym krokiem ponieważ dobrze wiedziałam, że gdy im to zaproponuję oni pobiegną na dwór jedną grupką i zablokują się w drzwiach co z resztą zrobili - Idioci - zaśmiałam się i ruszyłam im na odsiecz. Trzeba było, któregoś pociągnąć by uwolnili się z tego jakże morderczego ścisku, który wywołali.
- Dalibyśmy sobie radę - powiedział Daniel starając się obronić swój honor
- Oczywiście - podniosłam brew i oparłam sie dłońmi o talię patrząc na nich.
- Dobra niech ci będzie - zaśmiałam się z słów Jaia i położyłam na leżaku obok Lukeya. Musiałam z nim pogadać.
- Luke ja wszystko pamiętam i przepraszam - głupio mi było za ten pocałunek i za to co gadałam. Przecież to, że zazwyczaj staliśmy obok siebie mogło być zwykłą oznaką przyjaźni, a ja pozbawiona jakichkolwiek blokad przez alkohol pocałowałam go. O ile przywarcie do niego ustami z kompletnym brakiem reakcji można nazwać pocałunkiem
- Cori jest okey - uśmiechnął się do mnie i złapał za dłoń. Przeszły mnie ciarki. Boże chłopaku jak ty na mnie działasz. Odwzajemniłam uśmiech i wstałam.
- Wskakujemy? - zaproponowałam, gdy zobaczyłam, że wszyscy już pływaja w basenie.
- Dajesz - wstał i zaczął się rozbierać. Pierwszy raz w życiu widziałam go bez koszulki i szczerze czułam się jakby ktoś przygwoździł mnie do ziemi i sparaliżował. Miał idealnie wyrzeźbioną klatkę piersiową, na której widniało kilka tatuaży. Jak Znak "simby" na lewej piersi, który Rafiki narysował w bajce "Król Lew", pod nim zachód słońca i postacie z tego samego filmu, a na prawej piersi napis "if you cant, you must, if you must you can" i na prawym biodrze znak szczekającego psa ( pominęłam tatuaże na lewej ręce).
- Ślinka ci pociekła - powiedział przechodząc obok mnie wskakując do basenu. Przyłapał mnie! W myślach uderzyłam się w głowę i wykonałam te same ruchy zostając w bluzce, majtkach i staniku. Ja im nie dam tej satysfakcji oglądania mnie w całkowitym braku ubrań tak jak to oni zrobili. Co ciekawe miałam strój w pokoju, ale byłam tak leniwa, że wolałam już wskakiwać w tym stroju.
- Co powiecie na meczyk wodnej siatkówki ? - stanęłam przy basenie w bezpiecznej odległości by nie zostać wciągnięta do wody
- Masz siatkę?
- Mam - zaśmiałam się i po kilkunastu minutach przy pomocy Daniela i Jaia rozłożyliśmy siatkę. Rzuciłam piłkę Jamesowi i stanęłam koło niego i Beau. Graliśmy póki słońce nie zaczęło zachodzić. Pomimo tego, iż byłam dobra w tę grę przegraliśmy ponieważ serwy bliźniaków były zbyt mocne jak dla mnie i zazwyczaj nie potrafiłam odebrać ich piłki za co traciliśmy punkty.
- Corin ? - usłyszałam głos ojca. Było już tak późno?
_____________________________
Yeah ... teraz te rozdziały ida mi niesamowicie szybko. Stres z pracy i zmęczenie nie dawały mi weny i ochoty, ale teraz to się poprawiło. Co sądzicie o tym rozdziale?
Jak myślicie jaka będzie reakcja taty na 5 chłopaków w basenie z Corin?
Co będzie dalej ?
Jak potoczy się sytuacja z Luke'iem i Corin ?
Czekam na waszą opinie ;)
+ Dalej istnieje możliwość informowania was na Twitterze ;)
Wiecie co robić ♥
Do napisania ♥
wspaniały :) ♥♥♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńGenialny, aż nie moge sie doczekać nn ;D ♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńhaha niezły xd
OdpowiedzUsuńświetny <33 też bym tak zareagowała widząc nagą klatę Luke'a :) haha też lubię grać w Pou
OdpowiedzUsuńświetny <33 też bym tak zareagowała widząc nagą klatę Luke'a :) haha też lubię grać w Pou
OdpowiedzUsuńBoski!! Na serio niesamowicie piszesz. Tak lekko i szybko się czyta :) Mam nadzieję, że jej tata się nie wkurzy, ale raczej ucieszy, że Corin ma prawdziwych przyjaciół :) Czekam na nn :**
OdpowiedzUsuń@Epic40713354 <3
Hahaha serio nie wiem co mam napisać, a nie wiem. Dodaj następny rozdział!!!!!!! Szkoda że na te spotkanie nie wzięli patelni xd
OdpowiedzUsuń@bananowa_<3