niedziela, 11 sierpnia 2013

Chapter 15

  - Gramy ! - zawołał James siadając na ziemi w salonie. Wspomniałam już jak bardzo boję się grać z nimi w cokolwiek? Przed chwilą graliśmy w Ping Ponga i Pan mądry Daniel chcąc uratować swoje odbicie przywalił z całej siły Luke'owi w twarz piłeczką. Wszyscy składali się ze śmiechu nawet Luke, jedynie chyba ja jestem taka sztywna i podbiegłam do Brooksa z zapytaniem czy wszystko jest dobrze. Skończyło się jedynie na fioletowym siniaku na czole, ale i tak nie powinni się z tego śmiać, to mogło być oko. No dobra przyznaję im rację jestem sztywna. Ale nie moja wina, że mam opiekuńcze odruchy i, gdy ci idioci sobie coś zrobią od razu dzwoniłabym po karetkę lub inną służbę sanitarną. W każdym razie muszę bardziej poddać się ich towarzystwie i dać "ponieść". 
  
      Westchnęłam głośno i usiadłam między Beau, a Danielem i spojrzałam na nich 
  - Ale w co ?
  - Butelkę - zaśmiał się Daniel. Przyznam przeraziło mnie jego poruszanie brwiami. Zawsze robił to, gdy miał sprośne myśli czyli ta butelka miała być jakaś inna niż te, które znałam.

  - Daniel przerażasz mnie nie rób tak i niech mi ktoś powie jak wy gracie w te butelke
  - Wyzwanie lub fant - zaśmiał się James
  - Fant w postaci ... ? 
  - Części stroju posiadanego na sobie
  - To idę założyć wszystkie ciuchy jakie ze sobą mam - wstałam, ale Beau złapał mnie za rękę

  - Jak już usiądziesz do gry to nie ma zlituj - Brooks posadził mnie spowrotem
  - Otaczają mnie maniacy seksualni 
  - Miło nam - rzucił Jai 
  - Się odezwał - Luke starał się nie poskładać w tym momencie ze śmiechu. Cóż przyznam, że Jai za nic nie mógł sie nadawać na maniaka seksualnego. Był zbyt spokojny, opanowany i miły na taką etykietkę. 
  - Dobra cicho - starał się uspokoić wszystkich Beau jako najstarszy z nas. Chwilę to trwało zanim uspokoił bliźniaków, ale udało mu się to, a wtedy usiadł spowrotem i podał mi butelkę - Panie mają pierwszeństwo 
  - Boże - skomentowałam to starając się być grzeczną i wzięłam butelke do ręki. Położyłam ją na środku naszego "kręgu", spojrzałam na wszystkich dookoła i zakręciłam plastikowym opakowaniem w duchu modląc się żeby moje szczęście pokazało na kogoś innego niż mnie. Bałam się zadania, które wymyślą mi chłopcy, a rozbierać się nie miałam zamiaru i co gorsza bałam się tego, że chłopcy zaczną dawać fanty.

      Butelka kręciła się, a ja powtarzałam w myślach "tylko nie ja". Na moje szczęście wypadło na Jamesa.  
  - Kochany albo idziesz na ulice i tańczysz dla jakiejś starszej babuni albo dajesz fant - powiedział szybko Luke. Czemu mnie to nie dziwiło? To była normalka, że Luke ma najgorsze pomysły. Yammouni wstał i wyszedł z domu, a my zaraz za nim. Wybiegł niczym oszalały na ulicę i zaczął rozglądać się za jakąś starszą kobietą. Miał chyba pecha. Żadnej ne było w pobliżu. Ruszył w prawo i zaczął bacznie przyglądać się przechodniom. My szliśmy kilka metrów za nim by go nie zgubić i by nie być za blisko. Gdy w końcu zauważył kobietę o siwych włosach. Podbiegł do niej i zaczął tańczyć wokół niej "trzęsąc cyckami", których nie miał.
  - Och James - zaśmiała się, poklepała go po ramieniu - Wnusiu idź już do kolegów bo pomyślą, że ich nie lubisz - i odeszła. Chłopcy patrzeli na niego, jak gdyby UFO wylądowało mu na głowie
  - To była twoja babcia? - Beau rzucił ręka w stronę kobiety
  - Tak - powiedzial dumnie i wyminął nas
  - Twoja babcia się nie liczy 
  - Zadanie brzmiało " Tańcz dla starszej kobiety ", a nie " Tańcz dla starszej kobiety, ale nie może być twoją babcią " - zakryłam usta żeby nie zacząć się śmiać jak szalona. Pierwszy raz od dłuższego czasu miałam taki atak śmiechu. No cóż miny moich towarzyszów potrafiły rozbawić największego smutasa. 

  - Corin - James objął mnie ramieniem - tylko ty mnie tu rozumiesz - ruszyłam z nim spowrotem do domu Brooksów. Usiadłam na swoim wcześniejszym miejscu i czekałam z Yammouni na resztę. Gdy już siedzieliśmy tak jak wcześniej chłopak zakręcił butelką. Wypadło - za co dziękuję Bogu - na Beau. Było blisko.
  - Yes! - ucieszył się James.
  - Dawaj mistrzu - Beau spojrzał na niego wymownie
  - Beau i Eugene Smith w kiblu - Jai jęknął, ale ostatecznie zgodził się. Ja nie wiedziałam o co wogóle im chodzi. Jaki Eugene? Zaczynałam się coraz bardziej bać ich pomysłów. Beau wstał i pobiegł gdzieś, Jai także. Za chwilę wrócili wyglądając jak. No nawet nie wiem co. Beau miał żółtą tunikę na ramiączkach i krótkie czarne spodenki. A Jai był ubrany jak totalny kujon. Koszula, muszka, okulary. Gdy ich zobaczyłam po prostu zaczęłam się niekontrolowanie śmiać co zaraziło resztę. 
  - Dobra, ale o co chodzi z tym Eugene i Beau ? 
  - Zaraz zobaczysz - tak. Powiem tyle. Nie wiem co było śmiesznego w udawaniu kujona i jego matki, która pokazuje mu swoje genitalia. Ale co poradzić gdy zadajesz się z idiotami ? Gdy wróciliśmy do swoich miejsc Beau zakręcił butelką i wypadło na Mnie. Już czułam tę radość wypełniającą każdego chłopaka obecnego w tym pokoju.

  - Tylko nie każ mi się z którymś z was całować 
  - Ej no! - Beau przybrał smutną minę - Chciałem żebyś całowała Luke'a !
  - Na całe szczęście się na to nie piszę

*POV Luke* 

  - Ej no! - Beau zrobił minę jakby ktoś mu powiedział, że skończyła się nutella. Tak był maniakiem - Chciałem żebyś całowała Luke'a !
  - Na całe szczęście się na to nie piszę - Na słowa Corin zrobiło mi sie jakos dziwnie smutno. Nie wiem czemu. No przecież, aż tak brzydki chyba nie jestem nie? Ale to już się nie rozchodziło o to czy Corin chce mnie pocałować czy nie. Chodzi mi o samo uczucie, które jej słowa wywołały. Chociaż nie chodziło o samą jej osobę. Od czasu imprezy ciągle mam jakiś taki odruch, że nie chcę żeby coś jej się stało, nie chcę żeby ktoś ją obejmował, albo dotykał. Gdy James ją objął miałem ochotę podejść do niego i go odepchnąć od niej.

Luke co się z tobą dzieje?
Jesteś pojebany!
Nie jestem pojebany!
To co odpierdalasz za teatrzyki! To tylko kolejna kumpela, a zachowujesz się jakby była siódmym cudem świata!

Weź się zamknij!

Sam się zamknij
Jaka ironia sam siebie chcesz uciszyć, a i tak dużo to nie daje.

Tak Luke Brooks mówi sam do siebie. To nic dziwnego, że dyskutuję z samym sobą w myślach. To normalne. Wy też zapewne robicie to milion razy na dzień. 

  - To słuchaj Corin ... niestety, ale jeśli nie Luke to ja lub fant
  - Fant! - zaprotestowała i rzuciła w niego skarpetką 
  - Zgredek dostał skarpetkę ! - zaczął udawać potterowego Zgredka - Skarpetka jest wolna* - no tak Brooks nie miałeś z czym wyskoczyć. Wszyscy zaczęli się ponownie tego wieczoru bezkontrolowanie śmiać. Nie widzię się im z resztą. Zrobił to z taką miną, że nawet mnie rozbawił. 


*POV Corin* 
  - Serio? - spojrzałam na niego spod byka - jak możesz obrażać Zgredka? - wstałam i stanęłam za Jaiem i Luke'iem - mogę ? - pokazałam na przerwę między nimi. Natychmiast zrobili mi wolne miejsce - nie będę siedzieć koło ciebie - wzięłam butelkę do ręki i zakręciłam. Padło na Daniela

  - Dobije cię - wyszczerzył się Beau
  - Wal - zniknął na chwilę, po czym wrócił chwilę później z piłką w dłoni.

  - Na karku i rozbieraj się - rzucił mu ją na co ten ją złapał i puścił na stopę. Zaczął podbijać do góry rozpinając przy tym spodnie. Szło mu to całkiem dobrze póki nie został w samych bokserkach. 

  - Bokserki też ! - krzyknął Beau 
  - A Corin ? - Daniel zaprotestował
  - Jakby cie jeszcze żadna laska nago nie widziała - przyglądałam się tej sytuacji póki Daniel odpuścił i złapał za gumkę. 
  - Cie Brooks pokurwiło ?! - krzyknęłam na niego - ja na to nie patrze - obróciłam się tyłem na co na moje nieszczęście na ścianie wisiało gigantyczne lustro. Nie zmieniałam swojej pozycji jedyne co to zakryłam oczy i czekałam, aż chłopak skończy. Graliśmy tak do 2 w nocy póki Gina nie przyszła nas uspokoić i kazała nam kłaść się spać z powodu późnej godziny. Chłopcy trochę się stawiali, ale po 20 minutach wszyscy leżeliśmy w śpiworach - a dokładniej na nich z powodu temperatury - na ziemi. 
  - Zrywamy sie jutro ?
  - Mam Włoski - powiedziałam równo z Yammouni 

  - To po 3 lekcji i do Melbourne Central ? 
  - Mi pasuje - każdy mówił pokolei, a ja siedziałam cicho. Nigdy w życiu nie uciekałam z lekcji. Nawet z moim bratem. Zawsze dzielnie znosiliśmy każdą godzinę nauki rozwalając przy tym lekcje. 
  - Corin ? - spytał Jai unosząc się na łokciach 

  - Nie wiem - spojrzałam na paznokcie, które były oświetlone jedynie przez latarnię stojącą przez domem - nigdy nie uciekałam z lekcji  
  - Zawsze możesz mieć ten pierwszy raz - Beau starał się być przekonujący. Westchnęłam głośno

  - Niech wam będzie, ale nie przyzwyczajajcie się - zaśmiałam się i położyłam z wielkim uśmiechem na twarzy. 

_______________________________
* Kiedyś przejęzyczyłam się przy przyjaciółce i mi zostało to " Zgredek dostał skarpetkę, skarpetka jest wolna" 

Wreszcie napisałam rozdział. Przepraszam za błędy, które mogły wskoczyć w niektórych miejscach, ale piszę ten rozdział od godziny 9 rano i serio nie mam już ochoty sprawdzać go. Rzadko kiedy tak długo pisze rozdziały, ale dzisiaj jest jakiś dziwny dzień. Nbie mam na nic sił i wszystko mnie rozprasza. 

Mam nadzieję, że pomimo błędów podoba wam się i zostawicie opinię w postaci komentarza? 

Dziękuję i do napisania ♥

3 komentarze:

  1. hahaha leże i nie wstaje hahaha
    tak samo z tym pamiętasz?"idę się pociąć płynem w mydle" hahaha
    kocham i tęsknię. Kasztanek<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie znalazłam to opowiadanie :D Eeeeeeekstra!! :**

    OdpowiedzUsuń
  3. cudowne! nie wiem jak to robisz, ale z rozdziału na rozdział coraz bardziej chcę czytać to opowiadanie. :) dziękuję :*
    + szybko pisz ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń