poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Chapter 17

  - Ten samochód jest stanowczo za mały dla naszej szóstki - stwierdził przygnieciony przezemnie i Luke'a Skip 

  - Jak kupisz większe to wiesz skarbie gdzie nas szukać - zaśmiał się Beau. No tak jemu to wygodnie było siedząc razem z Jaiem na przednich siedzeniach, gdy my ściskaliśmy się w czwórkę na tyłach samochodu. Naprawde wszystko było by dobrze gdybyśmy nie musieli się ty ściskać razem z plecakami. Wyobraźcie sobie ten ścisk. Może się powtarzam, ale sardynki w puszce mają o wiele więcej miejsca niż my tu. Przecież ja siedze na kolanach Skipa i Luke'a, a i tak mocno ściskamy James'a, który praktycznie siedzi przyklejony do szyby. Jedyny plus z tego jest taki, że jest nam wesoło.


      Samochód zatrzymał sie na szkolnym parkingu. Oczy wszystkich skierowane były na samochód chłopaków od kiedy pojawił się w zasięgu wzroku gapiów. Nie tyle, że wyglądaliśmy jak badna idiotów, ale chodziło raczej o to, że tak jest zawsze. Chłopcy zawsze są w centrum uwagi. Zawsze jest o nich głośno i zawsze wszyscy ich rozpoznają. Nawet ludzie spoza szkoły. Widocznie są tak bardzo lubiani.

  - Dobra wychodzimy proszę państwa - Beau odpiął pas bezpieczeństwa i otworzył drzwi wychodząc. Ja szybkiem ruchem złapałam za klamkę żeby nie powtórzyła się sytuacja z wczoraj. Beau postanowił jednak nie robić takich niespodzianek i czekał na nas patrząc jakby był normalny. No sorry, ale on nigdy nie będzie. Złapałam klamkę i wcisnęłam ją z nadzieją, że nie "wysypiemy" się z samochodu. Na szczęście chłopcy złapali się i spokojnie mogłam wyjść zeskakując Luke'owi z kolan. To dziwne, ale gdy wsiadałam on usiadł tak jak wcześniej przez co automatycznie zostałam usadzona na jego kolanach, a podczas jazdy moja pozycja zmieniła się na siedzenie jeszcze skipowi pół na pół. 


  - Boże dzięki - wyszłam i odetchnęłam chłodnym powietrzem, gdyż te, które panowało w samochodzie było już nagrzane od naszych płuc i temperatury ciał - Jak tu pięknie chłodno - uśmiechnęłam się 
  - Zawsze możemy zrobić ci powtórkę z rana - Skip zarzucił na mnie ramie i poruszył brwiami 
  - A my wam - Jai stanął obok Skipa i zarzucił na niego ramie tak, jak Daniel na mnie. 
  - Dobra, dobra - podniósł ręce w geście obronnym i odsunął się. Zaśmiałam się razem z bliźniakiem i spojrzałam na paczkę. 
  - To co po trzeciej lekcji ewakuujemy się ? - James zabrał głos 
  - Wciąż nie jestem przekonana 
  - No nie bądź taka sztywna - ciało przeszły mnie ciarki na słowo "sztywna". Taka reakcja nie miałaby nigdy miejsca, gdyby nie to, że Beau tak do mnie kiedyś mówił. 
  - Dobrze idę - uśmiechnęłam się do nich szczerze i wraz z Jamesem ruszyliśmy na Angielski. Nie wiem jakim cudem mnie przekonał, ale dziś zamiast z Meredith usiadłam z Yammouni. Powinnam to uzać za coś w stylu " Idiotko masz przyjaciół", ale wciąż nie potrafiłam się przyzwyczaić do tego, że jest ktoś kto mnie lubi i chce spędzać ze mną czas. 

      Siedzieliśmy cicho w ławce póki pod nos - dosłownie, ponieważ położyłam się na ławce - została mi podsunięta karteczka.

" Robimy dzisiaj filmik w centrum pomożesz nam ? "

Spojrzałam na niego nie rozumiejąc jaki filmik chcą nagrywać. 

"Jaki filmik ? "

Chłopak uśmiechnął się i po nabazgraniu niezdarnie literek przez śmiech podsunął mi kartkę


" Będzie się nazywać Public Disturbance. Po prostu będziesz nagrywać nasze odpały ok? "

Spojrzałam na niego. Słowo Public mnie przeraziło. Co oni chcieli robić publicznie? 


" No dobrze, ale jakby co to co złego to nie ja i idziecie ze mną po czapkę. Taką jakie wy nosicie " 

Odpisał szybko i przysunął kawałek papieru


" Nie ma sprawy i ta "czapka" to Full Cap " 

Puścił mi oczko. Boże jak ja się głupio teraz czułam nazywając Full Cap czapką. Wiadomo,że nie znałam się na tym nazewnictwie ubrań i dodatków, które były dla nich codziennością, ale i tak było mi przez to głupio. Jeśli chciałam kupić sobie taką czapkę mogłam się chociaż dowiedzieć jak się nazywa by nie wyjść na idiotkę tak jak teraz. Uderzyłam się w myślach w czoło i spojrzałam na przyjaciela. Siedział i przepisywał coś z tablicy. Nawet nie zauważyłam, gdy zaczęliśmy pisać w zeszytach.

  - James ja skoczę się do szafki i zaraz wracam - rzuciłam chłopakowi i szybszym krokiem podbiegłam do szafki. Schowałam do niej rzeczy i na szybko zaczęłam się poprawiać bo przez mój sposób śmiania się jestem po kilkunasty minutach cała rozmazana. Tak jak w teraźniejszym przypadku. Tusz, eyeliner, błyszczyk i zamknęłam szafkę. 
  - Hej Corin - usłyszałam za sobą głos Tracy - cóż za miłe spotkanie - jej mina świadczyła o tym, że nie byłam w zbyt dobrej sytuacji choć nie wiem co zrobiłam źle - albo nie powiem tak cóż za miłe wpadniecie, a może spadniecie ? - obróciłam się do niej przodem i starałam się rozgryźć to o czym ona mówi - Nie wiesz skarbie o co mi chodzi ? Miałaś mi pomóc, a zamiast tego podrywasz go - i wszystko jasne. Luke Anthony Mark Brooks był powodem jej złości.
  - Ja go nie podrywam 
  - Tak ? A kto siedział wczoraj i dzisiaj na jego kolanach ?
  - Aaaa too ... było mało miejsca w aucia, a Skip miał jakieś odpały, a James nie chciał mnie wziąć na kolana - powiedziałam miłym tonem 

  - Wątpię ... Widziałam wyraźnie jak się na niego gapisz i jak on reaguje na to co ty robisz - jej twarz zaczynała przybierać barwę pomidora, a pięsci ściskały się po bokach jej ciała. Szczerze? Byłam przerażona. Zaczęłam powoli stawiać kroki w tył, gdy dziewczyna robiła je w przód - Mówiłam, że zyskasz jeśli mi pomożesz - mówiła przez zaciśnięte zęby - On jest mój rozumiesz? I jeśli nie pomagasz mi, a tym bardziej utrudniasz musisz dostać nauczkę - zamachnęła się. Poczułam jej zamachniętą pięść na szczęce. Z moich oczu mimowolnie popłynęły łzy. Jeszcze nikt nigdy nie uderzył mnie, a dziewczyna nie szczędziła mi uderzeń 
  - Zostaw ją! - znajomy mi głos powtarzał te słowa w kółko szybko zbliżając się do mojego zwiniętego już w kulkę ciała - Corin wszystko dobrze? - Lukey wziął mnie na ręce i ruszył w kierunku samochodu chłopaków - a ty nie zbliżaj się do nas! - krzyknął na odchodne Tracy.

Posadził mnie na siedzeniu obok kierowcy i z dokładnością zaczął przyglądać się mojej twarzy
  - Na szczęście to tylko rozcięta warga. Corin boli cię szczęka ?
  - Nie - powiedziałam zgodnie z prawdą. Pomimo tego iż zamach dziewczyny był duży nie zrobiła mi nic poważnego. Jak to mawiał tata jestem twardą dziewczyną. Miliony razy spadałam z drzewa i nigdy - choć upadki były często z dużych wysokości - nie odnosiłam większych obrażeń.
  - Napewno? Powiedz jeśli cię coś boli - jego zamartwianie się zaczęło robić się niezręczne.
  - Luke jest dobrze - pomimo tego, iż jego dotyk był niesamowicie przyjemny nie chciałam by mnie dotykał nie po tym co się stało - częściowo przez niego. Odsunęłam się, gdy oparł dłonie o moje kolana. Wiem, że to było głupie i nie miało żadnych zamiarów ponieważ kucał i to pomagało mu utrzymać równowagę, ale nie chciałam, żeby Tracy widziała jaki kolwiek kontakt fizyczny mój z Luke'iem. Bałam się, że jeśli zobaczy, że on dotyka moje ciało w jakimkolwiek miejscu znów oberwę.Nie chciałam tego. Nigdy nikt mnie nie uderzył, a ona robiła to z taką łatwością. Biła mnie po twarzy jak rozwścieczona, a ja nic złego nie zrobiłam - Wiesz chyba nie pojade z wami do tego Centrum 
  - Czemu ? - jego bliźniak podszedł do nas, a za nim reszta. 
  - Tracy chciała ją pobić - w jego słowach można było wyczuć smutek. Niesamowity, ale nawet ten smutek nie zmusił by mnie już do dotknięcia go czy zrobienia czegokolwiek. 
  - Mówiłem, że to psychopatka - James powiedział i szybko podszedł do mnie by mnie przytulić. 
  - Tracy nie jest psychopatką - Beau starał się bronić Tracy. Dobrze rozumie, podoba mu się, ale myślałam, że jestem jego przyjaciółką i będzie mnie bronił, a on stał dalej za nią.
  - BEAU KIEDY TY NA OCZY PRZEJRZYSZ ?! ONA POBIŁA CORIN! - Luke dostał jakiegoś napadu. Zaczął rzucać rękoma w każdą stronę i drzeć się jak idiota. 
  - Dobra Luke uspokój się bo to wydzieranie się nic nie da - Jai starał się uspokoić chłopaka choć dużo to nie dało bo wciąż nerwowo chodził. 
  - Odwieziecie mnie do domu? 
  - Jest tata ? - Skip nie miał kiedy wyskoczyć z tym pytaniem.

  - Nie ma go 
  - Więc jedziesz z nami nie możesz być teraz sama - Jai usiadł na miejscu kierowcy. Zauważył, że jestem zła na niego za to jak bronił dziewczyny, która mnie pobiła i nie chciał żebym siedziała blisko niego. Włożyłam nogi do samochodu i zamknęłam drzwi. Reszta ubiła się z tyłu i ruszyliśmy do centrum handlowego. 


  - Dobra to pierw załatwiamy sprawę Corin - James klasnął w dłonie, gdy wszyscy wyszli z samochodu. 
  - Jaką ? 
  - Corin chce mieć Full Cap 
  - Już ma - Luke założył mi na głowę swój. Moje ciało przeszedł dreszcz. 
  - Luke nie dziękuję kupię sobie przecież 
  - Ja mam ich milion - wszedł ponownie do samochodu na tylne siedzenia i wyszedł z kolejnym na głowie. Czy oni tam maja jakiś sklep z ubraniami czy co ?
  - Co tam jeszcze macie? - spojrzałam z zainteresowaniem na samochód
  - Jakieś ciuchy na zmiane, buty, dodatki 
  - Serio ? - spojrzałam na nich zaskoczona. Nawet ja nie miałam zapasów ubrań w bagażniku, a miałam o 3 razy większy. 

  - Dobra to co mam robić? 
  - Włącz w telefonie kamerkę i nagrywaj nas - poinstruował mnie już normalny Beau i podbiegł do grupki osób jedzących frytki. Usiadłam spokojnie przy pobliskim stoliku i nagrywałam ich ukrytym telefonem. Beau był bezczelny. Podszedł do nich i zaczął im wszystko wyjadać. Następnie ruszył Skip podszedł i także zaczął jeść. Chłopcy założyli kaptury i zasłaniali mnie. Po chwili Beau wstał i wraz z Danielem odszedł jak gdyby nigdy nic i poszedł dalej. My szybko zebraliśmy się i poszliśmy za nim. 
  - Pojebani jesteście ! - zaśmiałam się.
  - Teraz się dowiedziałaś ? - Jai spojrzał na mnie zdziwiony.

  - Nie wiedziałam, że aż tak - spojrzałam na niego 
  - Dobra teraz Jai idziemy - powiedział Beau i pobiegli trochę dalej od nich. Beau wskoczył siedzącemu Jai'owi na kolana i zaczął udawać płacz dziecka. Wydzierał się niemiłosiernie na całe cantrum handlowe. Ja ukryłam się z chłopakami za jakąś doniczkę. Udawaliśmy, że rozmawiamy, a oni robili swoje przedstawienie. Jai głaskał Beau po brzuchu bo niby dziecko kolki "dostało" . Potem niezdarnie wziął go na ręce i zaczął iść przed siebie. Kilka kroków dalej go upuścił. 


  - Hej wy! - usłyszałam niski męski głos - koniec tej zabawy - ochroniarz podszedł do braci, a kolejny do nas - wszystko widać na kamerach. Wynocha stąd! - wydarł się. Chłopcy rozejrzali się i zaczęłi szybko biec w różnych kierunkach. Ja osłupiała stałam przez co Luke szybko wrócił i pociągnął mnie za rękę. Każdy biegł w inną stronę przez co sekundy później nie wiedziałam kto gdzie jest. Jedynie Lukey nie puszczając mojej ręki wbiegł ze mną w korytarz prowadzący do łazienek, a potem wpechnął mnie w głęboką szpare między ścianą, a automatem z Colą. Niestety, aby nie było go widać musiał wcisnąć się maksymalnie przez co jego i moją twarz dzieliły centymetry. Mój wzrok wbił się mimowolnie w oczy Brooksa, a jego w moje. Mogłabym nazwać tę chwilę romantyczną, gdyby nie to, że Tracy za takie coś zabiłaby mnie - dosłownie. Staliśmy w ciszy, całkiem przyjemnej ciszy, kilka minut. Nie chciałam jej przerywać, ale musiałam. 
  - Chyba teren czysto - usłyszałam jak niechętnie westchnął. Wyszedł z kryjówki i rozglądając się pobiegliśmy na parking gdzie czekała na nas reszta. 

  - Romeo me serce ku tobie ucieka - Beau zaczął nabijać się z nas. Całkowicie bezpodstawnie
  - Zamknij się czasem co ? - powiedziałam uderzając go w ramie. 
  - Bolało - zaczął masować miejsce, w które oberwał
  - Bo miało 
  - Co teraz robimy ? 
  - Może miasto ?

  - Jedyne rozwiązanie tutaj nam zostać nie pozwolą - Jai starał się mówić poważnie, ale nie wyszło mu to patrząc na wcześniejsze poczynania. W moich oczach on już nie mógł być poważnym Jaiem. Nie po tym co dzisiaj robił z chłopakami. Wsiadłam z chłopakami do samochodu i wyjechaliśmy z parkingu na miasto. 


__________________

Mam nadzieję, że taka długość choć w odrobinie zrekompensuje wam moją nieobecność na początku miesiaca. Liczę, że skomentujecie ten rozdział chętniej niż jest to robione pod poprzednimi rozdziałami. Zastanawiam się czy nie wprowadzić zasady 5 komentarzy ... chociaż wtedy to czekalibyście z 20 lat na nowy rozdział ... 


Ok więc do napisania ♥ 

3 komentarze:

  1. hahahahaha "czapka" xd
    Kasztanek<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ekstra!! Uwielbiam cię po prostu ^.^ Boski rozdział i całe opowiadanie. Luke jak widzę trochę śmielszy w okazywaniu uczuć :D Głupia Tracy aka suka -.- Niech wyjedzie, umrze, zniknie, zmądrzeje (HAHA, następny żart, proszę) czy coś.. Bo mnie wkurwia -.-' Sory za słownictwo, ale taka prawda :) Czekam na nn :**
    @Epic40713354 <3

    OdpowiedzUsuń
  3. rozdział świetny! tylko proszę nie wprowadzaj 5 komentarzy = next. one są nieistotne. najwazniejsze, zebys wiedziala, ze dla nas piszesz swietnie :) a poza tym ważniejsze chyba są wyświetlenia co nie? ;>
    weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń