Idioci - tak mogłam określić piątkę chłopaków, z którymi spędziłam dziś całe po południe nagrywając ich. Cóż oprócz wywalenia z Centrum Handlowego zostaliśmy później wyrzuceni z SubWay i McDonald, pomijając kilka stacji benzynowych, na których Beau przewracał się, a chłopcy podbiegali do niego i pili napój, który wylewał mu się "przypadkiem".
- Chodźcie do tego chińskiego sklepu, który otwarli na rogu - zaproponował Daniel.
- Po co ? - spojrzałam na niego lekko przestraszona. On miał dziwne zboczone pomysły. Strasznie bałam się tego, że może wymyśleć coś do czego ja będę potrzebna. Nie chciałam być na ich filmiku, a tym bardziej robić jakichś zboczoych rzeczy.
- Pochodzimy, pooglądamy rzeczy ... - czułam w jego planie coś złego, ale chyba już nic gorszego nie może mi się przytrafić niż wyrzucenie z Centrum.
- No dobra - wzruszyłam niepewnie ramionami udając beztroskę i ruszyliśmy całą grupką w kierunku sklepu chińskiego. Przyznam, że zachowywali się jakby naprawdę mieli oglądać jakieś rzeczy. Szłam z tyłu z Beau i Jamesem. Nie chciałam iść obok Lukeya ktoś mógł to zobaczyć i powiedzieć Tracy i wtedy miałabym problemy. Dziewczyna wystraszyła mnie swoim zachowaniem niesamowicie. Myślałam, że tylko straszy wszystkich tylko słowami, a pobiła mnie praktycznie za nic. gdyby tylko dowiedziała się o tym, że Luke trzymał mnie za rękę lub o tym, że w centrum handlowym dzieliły mnie dosłownie milimetry od jego ust zabiłaby mnie bez wahania. Na samą myśl o trzymaniu Lukeya za rękę złapałam się za nią. podświadomie w biegu zapamiętałam jego dotyk i później w tym zaułku jego oddech. Był taki spokojny pomimo szybkiego biegu. Pachniał tak niesamowicie. Przez ułamki sekund rozpływałam się wdychając jego zapach z powodu bliskości. Kręcił się w mojej głowie. Nie potrafiłam go zapomnieć
Czy ja właśnie się nim zachwycałam?
Corin uspokój się ! Nie możesz ! Tracy cię za to zabije
Tracy jej nic nie zrobi !
Zrobi !
Ma chłopaków pomoga jej !
Moje myśli biły sie ze sobą. A ja razem z nimi. Nie wiedziałam co powinnam zrobić. Olać Tracy i robić to na co mam ochotę, a szczerze miałam teraz ochotę przytulić go i podziękować za to co dla mnie robił, czy dalej być tchórzem i być posłuszna dziewczynie. Wybrałam drugą opcję. Byłam w stanie wyobrazić sobie jakie piekło może mi zgotować, po tym jaką próbkę dała mi w szkole. Nie interesowało ją tak to, że nauczyciele mogą tam być, że dyrektor może ją ze szkoły wydalić. Po prostu chciała mnie pobić o ile nie zabić.
- Corin ? - zagryzłam warge na głos chłopaka przez, którego moje myśli kłociły się same ze sobą
* POV Luke *
- Corin ? - Ta dziewczyna nie dawała mi dzisiaj spokoju. Ciągle krzątała się po mojej głowie. Musiałem z nią porozmawiać o niej, o mnie i o Tracy. Musiałem dowiedzieć się o co chodziło Tracy. Dziewczyna stała i patrzyła w jeden punkt jakby zamyślona lekko przygryzając wargę. Jak bardzo chciałbym, aby myślała teraz o mnie. By to moja osoba wywołała u niej to zagryzanie wargi, które w jej przypadku było cholernie seksowne i podniecające. Nie dość, że uwielbiałem, gdy dziewczyna to robi to w dodatku w jej przypadku wywoływało to u mnie dreszcze. Miała takie piękne pełne usta w malinowym kolorze. Zmieszana spojrzała na mnie, a po seksownej Corin ślad znikł.
- Tak ? - spytała spoglądając na mnie niepewnie. Tak jakby nie chciała ze mną rozmawiać.
- Możemy porozmawiać ?
- Emmm ... - rozejrzała się - możemy później ?
- Corin o co chodzi ? - dałem upust swoim emocjom, które wzbierały we mnie na każde jej zmieszane słowo. Coś było na rzeczy i miałem wrażenie, że jest w to zamieszana Tracy. Nie chciałem czekać. Chciałem się dowiedzieć tu i teraz. Jej wzrok był wbity w jej Vansy
- Luke nie chce ci tego mówić
- Dlaczego ? - Co to musiało być, że nie chciała mi tego powiedzieć?
- Bo po tym nie będziesz chciał mnie znać - Ona kogoś zabiła czy jak ?
- Obiecuję, że nie zdenerwuje się i wszystko będzie tak jak wcześniej
- Usiądziemy gdzieś ?
- My zaraz wracamy - Beau jedynie wziął od Corin telefon, którym nagrywaliśmy dzisiaj filmiki i ruszyliśmy do pobliskiej ławki - słucham
- Jeszcze zanim zaczęłam spotykać się z Beau na tych "korepetycjach" Tracy podeszła do mnie w parku i powiedziała, że jak pomogę jej ciebie zdobyć to mogę zyskać, i że i tak nie mam nic do stracenia. Tylko wtedy nie wiedziałam, że z czasem będę mogła was wszystkich stracić za swoją głupotę - prawie płakała. nie wierzę, że Tracy była aż taką suką. Chciała wykorzystać Corin po to by zbliżyć sie do mnie wiedząc, że to bezsensowne. Nie kręcą mnie wypchane plastiki, które są agresywne jak coś jest nie po ich myśli, i które każdemu potrafią dać dupy. Ja chciałem dziewczyny, która jest soba, jest spokojna i szanuje się. Tracy nigdy się do tego przedziału nie nadawała.
- Słuchaj mnie - powiedziałem łapiąc dziewczynę za ramiona i skupiając tym samym jej wzrok na mnie - nie przejmuj się tą nadmuchaną suką. Ona nie może ci nic zrobić. Masz prawo żyć tak jak chcesz a nie tak jak ten pustak ci każe - jej oczy były wypełnione smutkiem. Rozdzierało mi to serce. Sam nie wiem czemu po prostu, gdy ją widziałem moje serce przyśpieszało, a gdy jej nie było czułem się taki samotny. Nie miałem dziewczyny od kiedy skończyłem 6 lat więc nie wiem jak mogę to opisać. Byłem totalnie do bani w kwestii opisywanie tego co czuje. Po prostu chciałem spędzać z nią jak najwięcej czasu i wykorzystywać każdą możliwą sytuację.
- Luke nie widziałeś jej? Tego w jaki wpadła szał? Boję się jej
- Więc od teraz zawsze ktoś z nas musi być przy tobie - uniosłem kącik ust na samą myśl, że pod tym pretekstem będę mógł spotykać ją częściej
- Tak bo wy nie macie niczego lepszego niż siedzenie 24h ze mną
- Wiesz lepiej siedzieć w szóstkę niż w piątkę - przymrużyłem oko "puszczając" jej je. Westchnęła głośno myśląc nad tym co jej powiedziałem
- No dobrze, ale jeśli będzie wam to przeszka...
- Nie będzie - przerwałem jej i wstałem - chodź - wyciągnąłem w jej kierunku rękę, którą ona chwyciła i wróciliśmy do reszty
- To jak idziemy do sklepu ? - Skip nie poddawał się z jego idiotycznym pomysłem darcia się "penis" na całe pomieszczenie.
*POV Corin*
- fuck - jeknęłam, gdy kobieta w bibliotece nas przyłapała na wydzieraniu się "penis" na całą czytelnię
- Przepraszam - ruszyła w naszym kierunku - czekajcie czekajcie - zatrzymała nas tuż przy drzwiach wyjściowych - Zauważcie, że ludzie przychodzą do czytelni by poczytać lub wypożyczyć książkę
- Przepraszamy możemy wyjść? - Beau starał się zwiać
- To dobry pomysł wyjdźcie i nie wracajcie - pokazała nam na drzwi i wyszliśmy śmiejąc się niczym dzieci specjalnej troski
- Widzieliście te babkę!
- Myśli, że damy spokój - zaśmiał się Skip
- Frajerka - słuchałam chłopaków i pomimo tego, że było śmiesznie zachowywaliśmy sie jak idioci. Ludzie przyszli tam by poczytać, a my przeszkadzaliśmy im. Zrobiło mi się głupio
- Corin nie przejmuj się - Lukey objął mnie ramieniem. Moje ciało przeszły ciarki, ale po chwili uspokoiłam się i pozwoliłam by jego ręka zwisała z mojego ramienia wzdłuż mojego ciała.
- Łatwo mówić dla was to codzienność
- Dla ciebie też się po jakimś czasie tak stanie - Beau uświadomił mnie o tym co czeka mnie w przyszłości. Byłam na to widocznie skazana od początku tej znajomości.
Dzień minął w miłej atmosferze, ale gdy wybiła godzina 15 przypomniałam sobie o biednej Belli, która siedzi w domu i czeka na swój spacer
- Muszę wracać - powiedziałam przerywajac rozmowę o dzisiejszych nagraniach.
- Czemu?
- Bells - przyjaciel doskonale zrozumiał o co chodzi
- Odwieziemy cie
- Dziękuję jesteś kochany
- I pakujemy ci się na chatę do wieczora - Luke dorzucił swoje pięć gorszy. Pamiętałam o tym co mówił, ale nie sądziłam, że mówi serio.
- Ja myślałam ...
- Że żartuję ? Nie żartowałem - puścił mi oczko i wsiadł do samochodu na tyły. Ja niestety ponownie zostałam wepchnięta przez urażonego Beau na tyły ponieważ przeze mnie nie mógł wcześniej prowadzić swojego ukochanego auta - Witam ponownie - Brooks zaśmiał się, gdy usiadłam na jego kolanach. Teraz sprawiało mi to nawet przyjemność. Całe szczęście szyby przyciemniane więc nie można było zauważyć nas łamiących przepisy w związku z ilością pasażerów w owym samochodzie.
Samochód zatrzymał się pod moim domem, a my jak jeden mąż wypadliśmy całą czwórką na twardą kostkę brukową, która była wyłożona na moim podjeździe.
- Miękki powrót - wygrzebałam się spod 3 męskich zwłok leżących na mnie i podeszłam do drzwi by otworzyć je i wpuścić chłopaków. Chłopcy weszli z zdziwionymi minami do środka
- A to jest dom czy pałac ? - Skip zaświecił mądrością
- Nazywaj jak chcesz dla mnie to więzienie - mój ton przybrał smutnego charakteru - głodni ? - spytałam idąc w kierunku kuchni
- Zawsze - chłopacy zjawili się tuż obok mnie i zaczęli opróżniać moją lodówkę. Nigdy tak szybko nie opróżniła się od kiedy pamiętam. Pies zaczął coraz bardziej dawać do zrozumienia, że chce sie załatwić, więc chłopcy zostawili swoje torby w przedpokoju i uprzednio zapinając psa na smycz ruszyliśmy do parku. Oczywiście nie zabrakło nam wygłupów i robienia z siebie debili.
- Plac zabaw - krzyknął Jai i wszycy spojrzeli na kierunek, w którym on patrzał. Kilka chwil później biegliśmy iódemką ponieważ był z nami pies do placu zabaw. Spuściłam Bells ze smyczy i ponieważ nikogo nie było na placu zabaw zaczęliśmy bawić się w ganianego, a pies nas gonił.
- W nogi ! - krzyknął Luke uciekając w moim kierunku przed psem. Niestety nie zorientowałam się w czasie i chłopak wpadł na mnie. Zaczęłam się śmiać, ale po chwilijego bliskość ściągnęła śmiech z moich ust i zaczęłam dokładnie przyglądać sie jego twarzy zatrzymując swój wzrok na ustach, które były praktycznie na moich. Zaczęliśmy się do siebie przybliżać, ale w porę się opamiętałam i zaczęłam wstawać
- Przepraszam - strzepałam z siebie piasek i pobiegłam przed siebie udając, że NIC-SIĘ-NIE-STAŁO. Choć tak bardzo bym chciała.
- Corin ? - usłyszałam znajomy głos. Obejrzałam się i ujrzałam go. Trevor stał i przyglądał się nam niezbyt zadowolony.
_________________________
Dodaję ten rozdział ponieważ komuś bardzo na nim zależało. Przepraszam, że taki krótki, ale jakoś więcej nie umiałam, ale postaram się następny napisać dłuższy ;)
Czekam na waszą opinię
Dzięki że tak szybko. Wczoraj miałam totalnego lenia więc nie chciało mi się skomentować (przepraszam, przepraszam, przepraszam). Co do rozdziału to jest zaje... fajny (wyrażać sie trza). Nadal jestem strasznie ciekawa co z tym nieszczęsnym Treworem. I czy Luke będzie z Corin (no ja mam nadzieje)?
OdpowiedzUsuńPozdrowionka
CiągleNiecierpliwyCzekającyNaNexta Kostek <3
Zajebiaszczy, czytałam twojego bloga o "Zamber" i ostatnio z przyzwyczajenia na niego weszłam i włączyłam twój profil, a tam ... nowe opowiadanie, wchodze i sie okazuje że o Janoskians, a że ich lubie to zaczełam czytać. Muszę cie z poinformować, że to opowiadanie bije "Zamber" na głowe. Niecierpliwie czekam na nexta ;)
OdpowiedzUsuńcuuudo <3
OdpowiedzUsuńrozdział nie wydaje się krótki + dużo się dzieje, więc jestem szczęśliwa (: mam nadzieje, że następny rozdział już wkrótce dodasz i będzie w nim pocałunek Luke'a i Corin. :D
hahaha kocham to
OdpowiedzUsuńdziękuje <3
Kasztanek <3
Sorki, że nie komentowałam, ale byłam poza wifi.. Rozdział boski i lecę czytać dalej :**
OdpowiedzUsuń@Epic40713354 <3