( Ostrzegam rozdział +18 spierdzieli wam psychike jak mi. + Jeśli macie ochotę puśćcie sobie James Arthur - You're Nobody 'Til Somebody Loves You w tym nie chodzi mi o słowa, a o melodie i jak jest śpiewana. Cały rozdział przy niej pisałam i nie wyobrażam sobie innej piosenki przy tym rozdziale ;) )
Jego dłonie dalej ściskały
moje pośladki, a ja zdecydowałam się na odważniejszy krok. Jego wybrzuszenie
dawało mi do zrozumienia, że chłopak jest gotowy. Powoli zaczęłam całować jego
tors, zahaczając o sutki, brzuch, gdy doszłam do bokserek poczułam małe wahanie
czy powinnam, ale cóż jeśli doszłam już tak daleko nie powinnam się cofać.
Spojrzałam na niego. Zagryzał wargę. Chciał tego. Złapałam za gumkę bokserek i
pociągnęłam je w dół. Wybrzuszenie w bokserkach kłamało na temat jego
wielkości. Jego członek stał gotowy na wszystkie nasze ruchy. Ujęłam go
delikatnie w dłonie. Zupełnie nie wiedziałam co robić. To był mój pierwszy raz.
No oczywiście jak każda nastolatka zdarzało się, że widziałam zwykłe porno np.
w szkole gdzie wszyscy o tym nawijają i przytykają ci pod nos telefon lub
słyszysz w szatni jak to dziewczyna zrobiła chłopakowi dobrze. Wtedy to było
takie łatwe, a teraz byłam pełna obaw. Nie chciałam zrobić niczego źle. Postanowiłam
zrobić to tak jak widziałam. Włożyłam go do ust i zaczęłam ssać robiąc tzw.
„Loda”. Z każdym dotknięciem lub oblizaniem robił się coraz grubszy.
- Cors chwila – zatrzymał mnie, gdy chciałam
ponownie włożyć go do ust – Jeszcze chwilę – powiedział cicho, gdy spojrzałam
na niego przerażona. Myślałam, że zrobiłam coś źle. Zrobiłam mu coś lub nie daj
boże byłam słaba w te klocki – Skarbie – spojrzał na mnie łagodnie – nie chce
jeszcze dojść. Nie sam – uśmiechnął się, a ja spaliłam buraka. Sama świadomość,
że to mój pierwszy raz sprawiała, że czułam się niepewnie. Naprawdę chciałam
zrobić wszystko jak najlepiej by Luke nie pomyślał, że jestem do niczego i nie
będę potrafiła go zadowolić.
Podciągnął się, uklęknął przede mną i
lekko przyciągnął mnie do siebie by nasze usta ponownie się połączyły.
- Teraz moja kolej – uśmiechnął się między
pocałunkami i położył mnie na plecach. Pomimo faktu iż całowaliśmy się katem
oka obserwowałam jego ruchy. Szybko ściągnął ze mnie bluzkę chwilowo
przerywając pocałunek. Delikatnie wsunął dłonie pod moje plecy i zaczął szukać
zapięcia ze stanika. Jego dłonie były tak ciepłe, że czułam jego opuszki palców
błądzące po tylnej części mojego ciała. Gdy złapał rozpięcie uporał się z nim z
małymi trudnościami. Powoli zsunął ze mnie stanik i rzucił nim na bok. Kiedy stanik
już nie okrywał moich piersi chłopak bez wahania skierował swoje pocałunki
właśnie na nie drażniąc przy tym moje sutki. Zaczął je lekko podgryzać i
szczypać powodując u mnie przyjemne pojękiwania. Ściskał je jeszcze chwilę i
zaczął kierować się niżej. Z każdą sekundą byłam coraz bardziej niepewna
siebie. Delikatnie zacisnęłam uda, gdy chłopak złapał za gumkę moich majtek.
- Skarbie – spojrzał na mnie – jeśli nie
chcesz … - przerwałam mu
- Chce – zagryzłam dolną wargę i rozchyliłam
lekko uda by ułatwić mu pozbycie się jedynego materiału, który mnie okrywał.
Wzięłam większy oddech kiedy chłopak zbliżał się ustami coraz bliżej mojego
czułego miejsca. Wzdrygnęłam się kiedy chłopak dmuchnął delikatnie
- Cors nie denerwuj się. Okey ?
- Okey -
Jego język powoli przesunął się po mojej łechtaczce,
a ja cicho jęknęłam. To był pierwszy raz, gdy ktoś dotykał mnie w tym miejscu.
Jednak nie dawałam po sobie poznać, że czuję się niezręcznie. Chłopak mógłby
przerwać, a tego bym nie chciała. Powtarzał ruchy, a moje mięśnie za każdym
ruchem napinały się coraz bardziej. W pewnym momencie poczułam największe
napięcie ich. Moje oczy mimowolnie się zamknęły i zacisnęły.
- Luu – wyjęczałam cicho. Nie mogłam być
głośno. Chłopcy mogliby wejść lub nie daj boże Gina, a tego nie chciałabym ani
ja, ani Luke.
- Już skarbie – przestał – czekaj chwilkę –
wstał i podszedł do szafki nocnej brata – Beau jest zawsze gotowy – zaśmiał się.
Otwarł srebrne opakowanie, po czym wyciągnął z niego prezerwatywę i wolnym
ruchem ręki założył go na członka. Obserwowałam jego poczynania z
zainteresowaniem. Wiem nie powinnam się była gapić, ale nie potrafiłam
przestać. Stanął przy łóżku i oparł się o nie. Złapał mnie za uda i przyciągnął
do siebie.
- Jesteś pewna ? Nie będzie odwrotu – spytał dla
pewności.
- Gdybym nie była pewna nie leżałabym tu naga
i rozkroczona przed tobą – ponownie zaśmiał się pod nosem – jesteś zadziorna
ostatnio – schylił się do moich ust i złożył pocałunek na nich – jeśli będzie
boleć powiedz, przestanę.
- Dobrze – uśmiechnęłam się. Chłopak
wyprostował się i zginając kolana ustawił się na wysokości mojej kobiecości.
Przyłożył go delikatnie i patrząc na moje reakcje powoli zaczął wchodzić.
Poczułam jak rozpycha mnie delikatnymi ruchami. Gdy doszedł do końca poczułam
ból. Syknęłam choć bardzo nie chciałam pokazać mu, że zadał mi jakikolwiek ból.
- Cor ?
- Jest okey – powiedziałam uśmiechając się.
Chciałam mu pokazać tym, że wszystko jest dobrze i naprawdę nie zrobił nic
złego. Chwilę się wahał, ale minęło kilka sekund i dalej kontynuował ruchy. Z
każdym pchnięciem coraz mniej bolało. Ból zastępowała rozkosz i coraz większe pragnienie.
Kiedy upewnił się, że teraz może przyśpieszyć jego pchnięcie powoli przybierały
na szybkości i sile. Oplotłam go nogami przysuwając bliżej. Za posunięciem się
w przód szło także opadnięcie na mnie ciałem. Prawą dłoń oparł nad moją głową,
jego usta kolejny raz połączyły się z moimi, a ja z braku wiedzy gdzie mam
podziać ręce zarzuciłam mu je na plecy. Każde pchnięcie doprowadzało mnie do
szaleństwa. Każde dawało poczucie, że coś dla niego znaczę, że on coś znaczy dla
mnie. Moje mięśnie spinały się coraz bardziej. Z moich ust wypływały coraz to
głośniejsze jęki, których nie potrafiłam opanować. Co chwila byłam uciszana. To
było szalone. Poruszał się we mnie coraz szybciej i szybciej, a ja zaczynałam
czuć, że szczytuję i to z wzajemnością. Gdyby nie oddzielająca nas gumka
poczułabym właśnie całkowite ciepło spermy chłopaka. Doszedł. Doszedł razem ze
mną. Z bezsilności położył się obok mnie. Spojrzał na mnie. Leżałam cała mokra
i szczęśliwa obok niego. Poprawił kosmyki włosów, które przykleiły się mi do
czoła.
- Proszę bądź moją dziewczyną – spojrzał na
mnie taki szczęśliwy. Bardziej niż był jeszcze dwie godziny temu.
- Na zawsze – podniosłam się i pocałowałam go
w usta. Nasz języki na chwilę się splotły by następnie rozłączyć się byśmy
mogli oddać się w krainę snów.
- Wstawać zboczeńce ! – głos Beau uderzył w
moje uszy niczym bezlitosny zawodnik WWE w przeciwnika. W dodatku zaczął skakać
po łóżku. Momentalnie złapałam kołdrę tak by nie odkrył ani mnie, ani Brooksa
leżącego tuż obok mnie. Cóż byłoby głupio, gdyby zobaczył, że tak naprawdę było
jak mówił. Nie chciałam mu dać tej satysfakcji.
- Wyjdź stąd ! – krzyknęłam podciągając kołdrę
na piersi. Denerwował mnie jedynie fakt, że Lukey dalej spał i chrapał.
- To ty wyjdź z mojego łóżka
- Nie
- Widzisz jesteś zboczeńcem – wytknął mi
język i wyszedł z pokoju.
- Idiota – skomentowałam i usiadłam tym razem
bez konieczności zakrywania się. Zapewne wstydziłabym się gdyby Lu nie spał,
ale spał i to jak głośno. Zeskoczyłam z łóżka i podeszłam do walizki. Wyciągnęłam
z niej czystą bieliznę i ubrania. Na podłodze leżał mój szlafrok, który
porzuciłam dzień wcześniej, więc zgarnęłam go i odziana jedynie w szlafrok
ruszyłam do łazienki. Na całe szczęście była pusta, więc nikt nie mógł mi
przeszkodzić w wzięciu chociażby prysznica. Zamknęłam drzwi na zamek, zrzuciłam z siebie materiał i stanęłam naga
przed lustrem. Byłam cała rozmazana, włosy poczochrane, ale byłam niesamowicie
szczęśliwa. Bo od dzisiejszej nocy byłam dziewczyną Luke’a Brooksa. Podeszłam
do prysznica i odkręciłam kurek z gorącą, a następnie schłodziłam ją zimną
wodą. Kiedy woda była odpowiednia weszłam do kabiny i zamknęłam się w niej. Złapałam
za plastikową butelkę żelu pod prysznic. Jak zawsze po pomieszczeniu rozszedł
się zapach truskawek. Zaczęłam myć ciało przypominając sobie każdy dotyk
chłopaka. Takich momentów się nigdy nie zapomina. Gdy byłam czysta ciałem jak i
włosami wyszłam wycierając się. Nie wiem jakim cudem, ale ku mojemu zdziwieniu
przede mną stał Luke i uśmiechał się.
- Co tu robisz ? – speszyłam się i szybko
zakryłam ciało.
- Myślałem, że poczekasz na mnie z prysznicem
– podszedł do mnie i wtulił się we mnie. Rozbawił mnie. Zachowywał się niczym
pięciolatek któremu spadł lizak. Zrobiło mi się go żal.
- Następnym razem poczekam misiu – cmoknęłam go
w czoło i obróciłam się do lustra. Chłopak dalej stał wtulony we mnie tylko tym
razem w moje plecy. Spojrzałam w nasze odbicie. Gdyby nie fakt, że stałam bez
makijażu byłoby idealnie. Chłopak wessał się w moją szyję.
- Luke – jęknęłam. Chłopak spojrzał w nasze
odbicie – widzisz idealnie do siebie pasujemy – uśmiechnęłam się do niego.
- Byłoby idealnie, gdybym była ładniejsza
- Nie da się być bardziej rozumiesz? Nie da się
- wyjdziecie już ? – Jai zaczął dobijać się
do drzwi. Ja byłam już gotowa do wyjścia – pomijając kwestię śniadania. Wyszłam
w połowie odzianym bliźniakiem. Chłopak poszedł jeszcze do pokoju, a ja do
kuchni pomóc Ginie przy śniadaniu. Zrobiłyśmy każdemu po dwie kanapki do szkoły
i kanapki z nutellą do zjedzenia w domu. Postawiłam talerz na stole i dosyć
skrępowana zaczęłam jeść. Szczerze to od kiedy wyszłam z pokoju czułam się
strasznie skrępowana. Niestety czasem nic nie potrafiło mnie uciszyć, ale mam
nadzieję, że nie byłam na tyle głośno by wszyscy mnie słyszeli. Bynajmniej Gina
nie patrzyła na mnie jakby coś słyszała lub była tak dobrą aktorką by to ukryć.
Gdy Luke pojawił się w drzwiach dalej bez koszulki można było usłyszeć tłumiony
śmiech jego braci. Gdy podszedł do lodówki po mleko na jego plecach były
widoczne zadrapania. Czy to byłam ja ? –
zadałam sobie pytanie w myślach fizycznie przybierając czerwonych rumieńców. Postanowiłam
jakoś odwrócić swoją uwagę i kiedy będziemy sami porozmawiać z chłopakiem.
Wzięłam kolejną kanapkę i zaczęłam ją panicznie pożerać. Chłopak w końcu
założył na siebie koszulkę czując na sobie wzrok braci i dołączył do nas. Przy jedzeniu
śmialiśmy się i wygłupialiśmy jak kiedyś. W powietrzu można było poczuć jak
stare czasy wracają.
- Lecimy ! – Luke złapał mnie za rękę, gdy
wychodziliśmy.
- Zmiany wszędzie zmiany – Beau skomentował
podchodząc do nas tak, że szliśmy wszyscy w jednej linii. Po chwili dołączyli
Daniel i James. Właśnie wtedy się zaczęło.
- Boże jacy wy byliście głośni ! – Beau bez
żadnej krępacji powiedział to na głos tak, że nawet osoby idące po
przeciwległym chodniku mogły usłyszeć jego słowa. Speszona pociągłam swojego
chłopaka w tył.
- Luke przepraszam – powiedziałam smutna. Nie
chciałam mu nic złego zrobić, a tym bardziej podrapać go tak, że przeze mnie
miał teraz całe czerwone plecy.
- Mała za co ? – objął moje ramiona.
- Masz całe plecy podrapane – moje oczy
zaczęły nabierać łez. Nie potrafiłam tego kontrolować. Było mi tak smutno i
przykro, że to mu zrobiłam. Chłopak zaśmiał się i przytulił mnie.
- Kochanie te zadrapania jedynie pokazują jak
dobrze ci ze mną było co mnie w stu procentach uszczęśliwia – westchnęłam
głośno – Kocham cię i choćbyś zrobiła niewiadomo co nie przestane
- Ja ciebie też – stanęłam na palcach i
pocałowałam go.
_______________________________________
Jak widać udało mi się wypełnić obietnicy, że dziś dodam rozdział. Strasznie przybił mnie fakt, że pod poprzednim znalazł się jedynie jeden komentarz. Liczyłam na waszą opinie, ale cóż. Może pod tym znajdzie się więcej ? Zobaczymy ;)
Mam nadzieję, że nie zawiodłam was z opisywaniem +18 i było to opisanie tak jakbyście chcieli.
Czekam na wasze opinie i do napisania ♥