niedziela, 24 listopada 2013

Chapter 38


                Droga do domu trwała trochę, ale mężczyzna nie zadawał nam na szczęście pytań. Jedyne co to spoglądał na nas co jakiś czas by sprawdzić czy wszystko dobrze. Dobrze wiedzieliśmy co o nas myślał. Banda dzieciaków, która miała problemy i nawiała, a teraz z podkulonym ogonem wraca do domu. Nie było tak, ale co mogliśmy poradzić ? Przecież nie mogliśmy powiedzieć od tak sobie, że mieliśmy problemy z handlarzami narkotyków i właśnie uciekłam od ojca, który wiózł mnie do internatu bo mieszkałam parę miesięcy u chłopaka bez jego zgody, dodatkowo sama im pomogłam z tego wyjść, ale byliśmy porwani przez jednego z owych handlarzy i zostałam prawie zgwałcona bo żądali zwrotu większej ilości gotówki niż powinni dostać. Wtedy na pewno wylądowalibyśmy na komisariacie i byli przesłuchiwani przez co wpakowalibyśmy się w kolejne problemy bo jak każdy wie pójście  na policję wplątuje osoby powiązane z tymi kręgami w większe bagno. Mogliśmy teraz jedynie się modlić o to by właśnie mężczyzna nas tam nie wiózł. Nie wiadomo co uważał za odpowiednie w tym momencie. Po drugie to było dość dziwne. Jedna dziewczyna i trzech przytulających ją chłopaków. Facet mógł nawet mieć teraz myśli erotyczne, a my nawet o tym nie wiedzieliśmy.


                Przytuliłam Lukeya mocniej, gdy mężczyzna zjechał z głównej drogi.


  - Gdzie pan jedzie ? – zaalarmowany Jai podniósł się na siedzeniu i spojrzał na mężczyznę.

  - Jesteście aż tak głupi ? Myśleliście, że uciekniecie Trevorowi ? – zaśmiał się i zamknął guzikiem wszystkie drzwi z samochodu. Automatycznie zaczęliśmy szarpać klamkami choć nie miało to najmniejszego sensu. Chwilę po zamknięciu naszych drzwi mężczyzna stanął przy jakimś opuszczonym magazynie i wysiadł nie pozwalając nam na to samo. Wszedł do środka i zostaliśmy uwięzieni w samochodzie.

  - Kurwa musimy się stąd jakoś wydostać ! – Beau zaczął przeszukiwać schowek samochodu z nadzieją, że znajdzie cokolwiek. Po chwili przeszukiwań całej paczki znaleźliśmy tylko 2 przydatne rzeczy : Gaśnice i pistolet.

  - Boże jaki ten gościu jest pokurwiony – wyciągnął broń i wcześniej sprawdzając jej magazynek schował ją za pasek spodni.

  - Jak ci dupe odpierdoli ta spluwa to dopiero będzie pokurwiony gościu, ale z ciebie – powiedział Jai wyciągając gaśnice – Mam coś lepszego czym możemy wybić szybę, ale pewnie czekają, aż to zrobimy żeby złapać nas na ucieczce
  - Mamy przejebane – skuliłam się na siedzeniu.

  - Skarbie wydostaniemy się z tego – Lu przytulił mnie i pocałował w czoło. Szybko zmieniłam pozycję i wtuliłam się w niego starając się by łzy nie zaczęły spływać po moich policzkach.

  - Cors nie płacz damy radę – Jai starał się mnie wspierać, ale niestety nic to nie dało.  Byliśmy w sytuacji bez wyjścia. Mieliśmy dwie opcje : Wyjść i być na celowniku lub czekać, aż po nas przyjdą.

  - Kurwa ! – Luke odsunął się ode mnie na chwilę i złapał za telefon – Mam zasięg ! – szybko wykręcił czyjś numer i czekał, aż odbierze.

  - Skip?... Porwał nas ten frajer ! ... Stary magazyn … Za Melbourne … Tak ten ! … 20 minut!? Czy ciebie pokurwiło ?! … Dobra wiem … Zamknął nas w samochodzie i siedzi w budynku skurwysyn mały… Masz? To dobrze … Rusz tą pizdę … Dobra – rozłączył się, schował telefon do kieszeni i spojrzał na nas – Co ?

  - Cały czas miałeś telefon przy sobie ?! – Beau uniósł się żeby go uderzyć, ale Jai go powstrzymał.

  - Beau w domu go zabijesz teraz niech nas ratuje

  - Skip będzie do 20 minut bo są daleko i mają sprzęt – opadli na fotele z bezsilności. Nie mogliśmy nic zrobić póki się nie zjawią. Siedząc zaczęłam się rozglądać po samochodzie z nudów. Moją uwagę przykuł zegar przyczepiony do lusterka nad siedzeniem pasażera.

  - Ej ten zegar jest chyba zjebany – powiedziałam totalnie bez sensu. W tym momencie mój racjonalny tok myślenia przestał działać. Byłam wykończona psychicznie i fizycznie.

  - Jaki zegar ? – Jai zaczął się rozglądać – Kurwa ! – złapał gaśnice i szybko wybił szybę – Spierdalajcie tu jest bomba! – wyszedł przez okno, po czym zaczął pomagać wyjść nam. Gdy byliśmy już poza samochodem wbiegliśmy znów do lasu. Zaczęliśmy biec przed siebie ile sił. Nie minęło może pół minuty, a słychać było wybuch oznaczający tylko jedno – to mogliśmy być my. Po dłuższym biegu opadłam na ziemię z bezsilności i zaczęłam niekontrolowanie płakać. Całe emocje, które starałam się ukrywać wybuchły we mnie niczym bomba przed chwilą. Chłopcy podbiegli do mnie i zaczęli mnie poganiać bym wstała. Nie potrafiłam. Tego wszystkiego było dla mnie za dużo. Przecież już wszystko się unormowało i było dobrze, a tu znowu. Pomińmy już odpały taty. O co Trevorowi chodziło? Chłopcy już oddali pieniądze, może nie tyle co chciał, ale oddali tyle ile byli winni. Czy nie mógł już sobie tego odpuścić ? Przecież to nie mogło być aż tak skomplikowane. Przypomniał mi się pewien moment z nieszczęsnego porwania.


  - Skarbie uwierz jesteś idealna dla mnie nie dla tego frajera – powiedział Trevor całując mnie po szyi – będziesz moja czy tego chcesz czy nie.


  - Chłopaki wiem o co mu chodzi – otarłam rękawem oczy i spojrzałam na nich dalej siedząc na ziemi.

  - Corin wiemy, że chodzi mu o nasze długi – Luke przykucnął i starał się mnie podnieść by móc iść jak najdalej stąd.

  - Nie Luke, jemu chodzi o mnie – spojrzałam na niego niepewnie bojąc się odrzucenia. Wiem, że to co kiedyś robiłam z Trevorem raniło go. Te czułe słówka, spacery za rękę i wg., ale wtedy myślałam, że to wszystko jest tego warte, że to Trevor będzie moją pierwszą miłością, ale najwyraźniej się pomyliłam no bo niestety wyszło jak wyszło, a teraz jedynie z uwagi na mnie nas ściga i robi to co robi. Tak myślę, albo najzwyczajniej w świecie mam wysokie mniemanie o sobie.

  - Corin powiedz mi niby dlaczego o ciebie ?

  - Pamiętasz jak mnie porwał ? – chłopak przytaknął – powiedział „będzie moja czy tego chcesz czy nie”. To mnie teraz ściga i zrobi wszystko żeby dopiąć swego – westchnęłam głośniej i spojrzałam na resztę – muszę się gdzieś zmyć  na jakiś czas – powiedziałam smutno. Wiedziałam z czym to się wiąże. Wyjeżdżając zostawiałam nie tylko dom, ale także ich – Sama dla waszego bezpieczeństwa

  - Nie pojedziesz nigdzie sama ! – Luke uniósł się starając kryć smutek co nie wychodziło mu najlepiej. Widać było, że to co powiedziałam zabolało go. Dopiero co mnie odzyskał i znów miałam odejść na jakiś czas. To było smutne dla nas wszystkich, ale jeśli właśnie tak miałam uratować ich byłam gotowa to zrobić nawet milion razy.

  - Luke to dla waszego dobra – wstałam i ruszyłam w kierunku drogi.

  - To jadę z tobą. 

  - Nie Luke ty zostajesz. Oni będą mnie szukać, a wtedy będziecie mieć święty spokój od nich rozumiesz?

  - Czy ty nie rozumiesz, że jak wyjedziesz to właśnie do nas przyjdą najpierw ?

  - To nie wiem, ale muszę coś zrobić żebyście byli wolni – zaczęłam iść w kierunku miasta. To bolało i wiedziałam, że musze coś zrobić jeśli chcę ich uchronić. Czułam się jak ten bohater, który chce oddać wszystko by ocalić to co dla niego najdroższe. Tylko czy to musiało być, aż tak bolesne? Teraz to boli niczym wbijane tysiąc noży w serce, a co to będzie, gdy znajdę sposób, który rozdzieli mnie z Lu ? Obróciłam się i zobaczyłam zbliżające się auto, którego kierowcę znałam.

  - Skip ! – zawołałam by odwrócić od siebie uwagę chłopców, ale zadziałało to tylko w 2/3.

  - Corin to boli – Luke podszedł do mnie i objął mnie w talii złączając nasze czoła.

  - Mnie też – spojrzałam w dół by nie patrzeć w jego przepełnione bólem oczy. Znowu powrócił stan, w którym musze powstrzymywać się od płaczu. Nie mogłam być miękka i zacząć płakać bo to już na starcie postawiło mnie na pozycji „przegrała”. Poddałabym się i Trevor mógłby to wykorzystać by dopiąć swego. A teraz po raz pierwszy w życiu musiałam pomyśleć nie o sobie, a o kimś innym. I nie mogła ryzykować niczym – ale musimy cos zrobić, żebyście w końcu mieli spokój od przeszłości rozumiesz ? – spojrzałam na niego, tym razem z zdeterminowanym spojrzeniem. Chciałam pokazać mu, że jestem w tym momencie gotowa na wszystko dla nich. Dla niego. Był moim światem, a ja jedyną rzeczą jaką mogłam zrobić to uchronić go od złego bo to w tym momencie była moja pałeczka.

  - Corin znajdziemy jakieś rozwiązanie. Nie musisz się poświęcać .

  - Corin ! – usłyszałam głos Skipa zza pleców

  - Daniel mnie woła – starałam się wyrwać z jego uścisku żeby nie rozmawiać teraz o tym, ale chłopak nie chciał puścić

  - Corin ja cię nie puszczę dopóki nie zrozumiesz, że twój pomysł jest zły.

  - Jest dobry, a teraz proszę puść mnie do chłopaków – spojrzałam na niego błagalnie. Chłopak stał chwilę w ciszy, aż rozluźnił uścisk.

  - Porozmawiamy o tym w domu



__________________________

Przepraszam za tak krótki rozdział, ale nie było mnie od piątku w domu. Nie miałam jak go napisać i dopiero wróciłam godzinę temu i właśnie w niecałą go napisałam, a zazwyczaj piszę rozdziały po ok. 2-3 h 
Za opóźnienie także bardzo przepraszam, ale moja przyjaciółka miała urodziny i tak jak wcześniej mówiłam od piątku w domu mnie nie było i naprawdę gdybym mogła napisałabym go na wczoraj, ale nie miałam jak ... 
Obiecuję, że za tydzień rozdział będzie o czasie i będzie naprawdę długi ♥

Dziękuję wam za cierpliwość i jeśli się nie obrazicie osoby powiadomie, gdy wrócę od ojczyma bo muszę się zbierać ;) 

Do napisania;)

6 komentarzy:

  1. o matko! to jest takie świetne, że brak mi słów!
    Nie szkodzi, że jest troszeczkę krótki, ważne, że go dodałaś :) x
    Wow, na początku ten 'starszy miły pan' był mi podejrzany, jednak odpuściłam, ale w tym rozdziale mnie zaskoczył :o
    I jak Corin powiedziała o tym zegarku... jeju, ale emocje!
    Nie, nie, nie, nie! Corin nie może wyjechać! Niech jedzie z nią Luke! Chłopcy! Albo niech nie wyjeżdża! Czy chcesz usłyszeć mój płacz?
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału, ily! x

    OdpowiedzUsuń
  2. jeszcze nie zaczęłam czytać twojego bloga, ale obiecuję, że do końca roku go przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. dlaczego nie dodajesz już rozdziałów?

    OdpowiedzUsuń
  4. Błagam dodaj następny! TO JEST NAJLEPSZE OPOWIADANIE EVER!

    OdpowiedzUsuń
  5. czemu już nie dodajesz rozdziałów?

    OdpowiedzUsuń
  6. o matko cudne opowiadanie kocham je i dawaj następny prosze

    OdpowiedzUsuń