Jadąc samochodem
emocje we mnie wręcz szalały. Głównie były to wściekłość i nienawiść, ale
przeplatały się ze smutkiem i tęsknotą. Z każdą sekundą byłam coraz dalej od
chłopaków, a tym bardziej jednego z nich, bardzo mi bliskiego. Luke Brooks.
Brak jego osoby i takie, a nie inne rozstanie przybijało mnie najbardziej.
Jedyne co mogliśmy zrobić to dotknąć swoich dłoni. Żadnego pocałunku,
przytulenia. Nic. Odruchowo złapałam się za dłoń. Tylko tyle mi pozostało
uczucie, że kiedyś trzymał mnie za nią.
Po moim policzku zaczęły ponownie spływać
zły. Tak bardzo chciałabym móc cofnąć czas i nie popełnić tego
błędu, jakim było przyjście do ojca. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i
spojrzałam na ekran. Systemowa tapeta.
- Co do cholery ?! –
krzyknęłam na cały samochód. Ostatnim razem, gdy sprawdzałam chociażby godzinę,
na wyświetlaczu było zdjęcie moje i Lukeya całujących się. Tak, tak kolejne
żałosne zdjęcie, gdy para robi sobie zdjęcie całując się, ale ja po prostu chciałam
mieć takie żałosne zdjęcie. Znaczyło dla mnie więcej niż wszystko. Jakby mówiło
: „ Jego usta należą jedynie do mnie”.
- Nie wyrażaj się –
ojciec upomniał mnie chociaż nie wiem jakim prawem miał czelność mówić do mnie
cokolwiek. Nie chciałam go słyszeć, widzieć, nawet wiedzieć, że wciąż prowadzi
swe żałosne życie. Nie różnił się w młodości dużo od chłopaków, a i tak śmiał
mówić cokolwiek nich. Pamiętam jak mama opowiadała mi o ich historii.
- Hej – powiedział dość szczupły i
niedożywiony chłopak do dziewczyny o długich brązowych lokach. Była jedną z
bogatszych osób w szkole dzięki swojej rodzinie. Dużo ich dzieliło, ale łączyło
jedno. Miłość. Od dłuższego czasu wymieniali zalotne spojrzenia, uśmiechy,
czasem zdarzyło się, że przywitali się ze sobą, ale nigdy nie było to więcej
niż zwykłe powitanie. Jedyną rzeczą, która ich połączyła było lato, spędzone
praktycznie całe razem. Wychodziła z domu pod pretekstem idę do koleżanki lub
po prostu uciekała z domu nie zauważona by pobyć z chłopakiem chociażby kilka
minut. Dziewczyna była pod kontrolą swojego
przybranego kuzyna, a ten nie należał do miłych osób ze szkoły. Był nadzwyczaj
agresywny, a dlatego, że jego ” wujostwo” płaciło mu za kontrolę nad młodszą
siostrą cioteczną mógł nie dość, że rozładować się na co poniektórych
chłopakach podkochujących się w dziewczynie to jeszcze miał za to pieniądze, a
rodzina popierała go za swoje poczynania nawet, jeśli te nie były warte owych
pochwał.
- Cześć – odpowiedziała aksamitnym głosem
dosyć przerażona, że naraża tym chłopaka na problemy. Nie był on ani trochę w
guście jej rodziny. Jego rodzina pochodziła z najbiedniejszej dzielnicy
Melbourne, a w dodatku chłopak zarabiał sprzedając narkotyki z przymusu
ponieważ jego rodziny nie było stać na zaspokojenie podstawowych potrzeb
wynikiem czego wyglądał jak wyglądał – Nie powinieneś ze mną rozmawiać –
dziewczyna rozglądała się uważnie dookoła by w przypadku, gdyby jej „goryl”
miał pojawić się znienacka.
- Słuchaj wiem, że twoi rodzice nie pozwalają
ci się spotykać z nikim, ale pamiętasz to lato, gdy wymykałaś się z domu nad
jeziorko ? – Dziewczyna skinęła głową – Elizabeth ?
- Tak ? – spojrzała na chłopaka, a następnie
na ich ręce, które chłopak złączył. Ten dotyk był dla niej wszystkim czego
pragnęła, choć nigdy nie powinna.
- Zakochałem się w tobie – w dziewczynie coś
drgnęło. Nie obchodziło ją to co mogło się stać, najważniejsze dla niej był
tylko on. Tak długi czas powstrzymywała się by okazywać chłopakowi jakiekolwiek
uczucia, cokolwiek. Widziała co robił Domenic. Nie chciała by chłopakowi jej
serca stało się cokolwiek, ale czy ktokolwiek mógł im przeszkodzić? Nie sądzę.
Rozejrzała się dookoła, a gdy upewniła się, że nikt ich nie widzi popchnęła go
na ścianę by zatopić swoje usta w jego.
Dopiero teraz
uświadomiłam sobie dlaczego ojciec tak reaguje.
Nie chciał bym powtarzała historię mamy.
Kochał ją nad życie, ale nie chciał
bym zaczynała od zera tak jak to robili oni. Ale czy muszę zaczynać od zera?
Tak trudno jest mu zaakceptować kogoś, kto mógłby współcześnie odgrywać jego
rolę w romansie, który rozgrywa się w kolejnym pokoleniu? Pracował przecież w
firmie prawniczej. Mógł zaproponować mu chociażby pracę kuriera, kogokolwiek.
Wiem, że Luke nie zgodziłby się, ale nie cierpielibyśmy tak. Bylibyśmy razem.
Czy to musi być dla niego tak trudne? Pomóc komuś? Z mojego punktu widzenia
była to najprostsza rzecz świata. Pokazać trochę serce i wrócić wspomnieniami
do bolesnej, ale jakże pięknej przeszłości, w której był z mamą i liczyła się
dla nich tylko miłość. Nie pieniądze czy status społeczny. Uczucie, które
dzielili między sobą.
Zacisnęłam dłoń
na skórzanym obiciu samochodu. Spojrzałam na status baku samochodu. Był prawie
pusty. Ojciec zrobił to samo i po chwili skręcił na stację benzynową.
To była moja jedyna szansa.
Ojciec wyszedł z
samochodu, a ja przesunęłam się na siedzenie po drugiej stronie samochodu.
Spojrzałam na drzwi. Otwarte. Po cichu otwarłam je i w przykucu ruszyłam w
kierunku następnego samochodu. Dopiero teraz zaczęłam zastanawiać się nad
planem. Nie miałam dużego pola do manewru. Mogłam wsiąść do samochodu jakichś
obcych ludzi, którzy mogli być nie wiadomo kim,
pójść prostą drogą i iść póki ojciec mnie nie złapie lub wbiec w las i
iść jego skrajem póki nie znajdę się w pobliżu jakiegoś miasta lub chociażby
życzliwej osoby, która pożyczy mi swój telefon na poinformowanie chłopaków o
swoim miejscu pobytu. Niestety mój telefon był teraz jedynie po to by być. Bez
karty SIM dużo zrobić nie mogłam, a brak gotówki w tym mi niestety nie pomagał.
Wzięłam głęboki
oddech i gdy ojciec nie patrzył ruszyłam biegiem w kierunku lasu. To było
jedyne rozwiązanie. Jeśli pójdę skrajem łatwo mogę skryć się za jakimś drzewem
w razie, gdyby ojciec postanowił mnie szukać, a drogie także nie zgubię bo
prowadzi wzdłuż jedynie oddzielone były metrowym kawałkiem trawy i krzaków.
Zatrzymałam się na pierwszym drzewie, które było w pobliżu i zaczęłam głęboko
oddychać. Niestety, ale okrążenie stacji i bieg przez te krzaki do najprostszych
nie należał. Byłam coraz bliżej celu.
*POV LUKE*
Biegłem tak długo jak potrafiłem, ale ojciec Corin coraz bardziej
przyśpieszał, a mi sił wcale nie przybywało. Było wręcz odwrotnie. Schyliłem
się opierając rękoma o kolana i głęboko oddychałem patrząc w punkt gdzie Corin
zmniejszyła się do niewidzialnych rozmiarów.
-
Ty skurwielu ! – krzyknąłem zupełnie bez celu. Wziąłem do ręki telefon i z
nadzieją wykręciłem numer dziewczyny.
„ Abonent jest czasowo niedostępny lub jest
poza zasięgiem sieci.”
- Kurwa ! – rzuciłem telefonem o trawę.
-
Luke! – usłyszałem głos starszego brata. Zbliżał się razem z resztą. Nie miałem
na nic sił.
-
Czego ?! – wydarłem się zły.
-
Co się stało ? – James mistrzu zamknij ryj.
-
Gówno oknem wyleciało kurwa !
-
Uspokój się i powiedz co jest grane – bliźniak powiedział spokojniej starając
się mnie uspokoić, ale czy to miało sens ? Żadnego.
-
Ojciec wywiózł Corin do internatu – powiedziałem siadając na trawie. Oparłem się
łokciami o kolana, a dłońmi zacząłem przecierać oczy by nie zacząć płakać. Nie
mogłem być teraz takim frajerem i pokazać, że jestem zupełnie bezsilny.
Musiałem walczyć bo inaczej byłbym nikim.
-
Luke wstawaj – Daniel złapał mnie za ramię i pociągnął.
-
Spierdalaj
-
Wstawaj kurwa bo ci rozkurwie łeb – pociągnął mnie mocniej przez co wstałem i
spojrzałem na niego cały czerwony. Sam nie wiem czy byłem, aż tak wkurwiony czy
popłakałem się jak ciota.
- I
po chuja wstałem ?
-
Idziemy się dowiedzieć gdzie jest Corin
-
Ta kurwa dobre ptaszki ci wyćwierkają śnieżko gdzież to zły ojciec porwał
bezbronną niewiaste.
-
Nie, ale pamiętaj o tym, że każdy telefon ma w sobie system naprowadzający.
Myślisz jak twój telefon łapie połączenia ?
- I
kto niby to załatwi ?
-
Teddy – poruszył brwią i ruszył w kierunku samochodu.
Gdy dojechaliśmy do domu przyjaciela od razu w oczy rzuciła mi się duża
ilość elektroniki, którą znając życie nie kupił w sklepie czy na allegro, ale
pomijając fakt, że miał lepkie ręce był jednym z najbardziej zaufanych ludzi jakich kiedykolwiek poznałem.
Wchodząc coraz głębiej moje oczy rozszerzały
się coraz bardziej. Ostatnio, gdy tu byłem był to jedynie zwykły dom, a jedynymi
rzeczami do jakich kleiły mu się do ręce to były portfele przypadkowych ludzi
spotkanych na ulicach naszego miasta. Teraz jego profesja przeniosła się na dość wysoką
pozycję.
-
Teddy mamy problem – Daniel rzucił się na kanapę, która była jedną z wolnych
powierzchni w tym domu.
-
Co jest ? – chłopak usiadł na fotelu obracanym i spojrzał na nas.
-
Umiałbyś kogoś namierzyć po numerze telefonu? – powiedziałem opierając się o
kanapę rękoma.
*POV CORIN*
Godzinny
marsz wzbogacony o gigantyczną ilość korzeni, które nie zauważałam i potykałam
się, a także dziwne hałasy, które niesamowicie straszymy mnie i szelesty w
krzakach, zmęczył mnie niesamowicie. Stanęłam na chwilę by rozejrzeć się i
znaleźć jakieś miejsce do odpoczynku. Jedynie pień drzewa był w miarę normalnym
miejscem gdzie mogłam usiąść. Zamknęłam oczy i zaczęłam głęboko oddychać.
Musiałam nabrać sił w każdy sposób jaki jest możliwy. Niestety jedzenie czy
przynajmniej wody nie miałam ze sobą, więc musiało mi wystarczyć jedynie świeże
powietrze. Rozejrzałam się dokoła i dopiero teraz zorientowałam się, że nie
znajduję się tak blisko skraju lasu jak podejrzewałam. Sądząc po moim położeniu
najzwyczajniej w świecie się zgubiłam.
________________________
Przepraszam, że rozdział po północy, ale byłam na zlocie i nie miałam kiedy wykończyć i sprawdzić rozdziału :(
Mam nadzieję, że wam wynagrodzę to pisząc rozdziały podobne do tego ;)
+ Mam do was gigantyczną prośbę ! Zgubiłam wasze nicki z Twittera i nie mam jak was informować ! miałam problemy z gadżetem z boku po czym on zupełnie zniknął. Radziłam sobie korzystając z archiwum, ale naprawdę trudno was znaleźć przy mojej ilości wysyłanych wiadomości na dzień xD
Przepraszam i dziękuję
P.S. Kala ja nie zmienie zdania co do tej osoby ...
@poprstuKasia mój nic na TT :)
OdpowiedzUsuńa rozdział boski :D
czekam na następny ^^
zajebisty rozdzial :) czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńproszę o dalsze informowanie @labilex :)
Genialny rozdział! Oby chłopcy ją znaleźli i obronili przed ojcem.. Czekam na nn :**
OdpowiedzUsuń@Epic40713354 <3
czy oni będą kiedyś razem? :(
OdpowiedzUsuń@Kiss_Me_Luke_69 mogła byś mnie informować?
OdpowiedzUsuń