sobota, 9 listopada 2013

Chapter 36


      Jadąc samochodem emocje we mnie wręcz szalały. Głównie były to wściekłość i nienawiść, ale przeplatały się ze smutkiem i tęsknotą. Z każdą sekundą byłam coraz dalej od chłopaków, a tym bardziej jednego z nich, bardzo mi bliskiego. Luke Brooks. Brak jego osoby i takie, a nie inne rozstanie przybijało mnie najbardziej. Jedyne co mogliśmy zrobić to dotknąć swoich dłoni. Żadnego pocałunku, przytulenia. Nic. Odruchowo złapałam się za dłoń. Tylko tyle mi pozostało uczucie, że kiedyś trzymał mnie za nią.

      Po moim policzku zaczęły ponownie spływać zły. Tak bardzo chciałabym móc cofnąć czas i nie popełnić tego błędu, jakim było przyjście do ojca. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i spojrzałam na ekran. Systemowa tapeta. 
  - Co do cholery ?! – krzyknęłam na cały samochód. Ostatnim razem, gdy sprawdzałam chociażby godzinę, na wyświetlaczu było zdjęcie moje i Lukeya całujących się. Tak, tak kolejne żałosne zdjęcie, gdy para robi sobie zdjęcie całując się, ale ja po prostu chciałam mieć takie żałosne zdjęcie. Znaczyło dla mnie więcej niż wszystko. Jakby mówiło : „ Jego usta należą jedynie do mnie”.
  - Nie wyrażaj się – ojciec upomniał mnie chociaż nie wiem jakim prawem miał czelność mówić do mnie cokolwiek. Nie chciałam go słyszeć, widzieć, nawet wiedzieć, że wciąż prowadzi swe żałosne życie. Nie różnił się w młodości dużo od chłopaków, a i tak śmiał mówić cokolwiek nich. Pamiętam jak mama opowiadała mi o ich historii.

    - Hej – powiedział dość szczupły i niedożywiony chłopak do dziewczyny o długich brązowych lokach. Była jedną z bogatszych osób w szkole dzięki swojej rodzinie. Dużo ich dzieliło, ale łączyło jedno. Miłość. Od dłuższego czasu wymieniali zalotne spojrzenia, uśmiechy, czasem zdarzyło się, że przywitali się ze sobą, ale nigdy nie było to więcej niż zwykłe powitanie. Jedyną rzeczą, która ich połączyła było lato, spędzone praktycznie całe razem. Wychodziła z domu pod pretekstem idę do koleżanki lub po prostu uciekała z domu nie zauważona by pobyć z chłopakiem chociażby kilka minut.  Dziewczyna była pod kontrolą swojego przybranego kuzyna, a ten nie należał do miłych osób ze szkoły. Był nadzwyczaj agresywny, a dlatego, że jego ” wujostwo” płaciło mu za kontrolę nad młodszą siostrą cioteczną mógł nie dość, że rozładować się na co poniektórych chłopakach podkochujących się w dziewczynie to jeszcze miał za to pieniądze, a rodzina popierała go za swoje poczynania nawet, jeśli te nie były warte owych pochwał.
  - Cześć – odpowiedziała aksamitnym głosem dosyć przerażona, że naraża tym chłopaka na problemy. Nie był on ani trochę w guście jej rodziny. Jego rodzina pochodziła z najbiedniejszej dzielnicy Melbourne, a w dodatku chłopak zarabiał sprzedając narkotyki z przymusu ponieważ jego rodziny nie było stać na zaspokojenie podstawowych potrzeb wynikiem czego wyglądał jak wyglądał – Nie powinieneś ze mną rozmawiać – dziewczyna rozglądała się uważnie dookoła by w przypadku, gdyby jej „goryl” miał pojawić się znienacka.
  - Słuchaj wiem, że twoi rodzice nie pozwalają ci się spotykać z nikim, ale pamiętasz to lato, gdy wymykałaś się z domu nad jeziorko ? – Dziewczyna skinęła głową – Elizabeth ?
  - Tak ? – spojrzała na chłopaka, a następnie na ich ręce, które chłopak złączył. Ten dotyk był dla niej wszystkim czego pragnęła, choć nigdy nie powinna.
  - Zakochałem się w tobie – w dziewczynie coś drgnęło. Nie obchodziło ją to co mogło się stać, najważniejsze dla niej był tylko on. Tak długi czas powstrzymywała się by okazywać chłopakowi jakiekolwiek uczucia, cokolwiek. Widziała co robił Domenic. Nie chciała by chłopakowi jej serca stało się cokolwiek, ale czy ktokolwiek mógł im przeszkodzić? Nie sądzę. Rozejrzała się dookoła, a gdy upewniła się, że nikt ich nie widzi popchnęła go na ścianę by zatopić swoje usta w jego.

      Dopiero teraz uświadomiłam sobie dlaczego ojciec tak reaguje.
  Nie chciał bym powtarzała historię mamy.
      Kochał ją nad życie, ale nie chciał bym zaczynała od zera tak jak to robili oni. Ale czy muszę zaczynać od zera? Tak trudno jest mu zaakceptować kogoś, kto mógłby współcześnie odgrywać jego rolę w romansie, który rozgrywa się w kolejnym pokoleniu? Pracował przecież w firmie prawniczej. Mógł zaproponować mu chociażby pracę kuriera, kogokolwiek. Wiem, że Luke nie zgodziłby się, ale nie cierpielibyśmy tak. Bylibyśmy razem. Czy to musi być dla niego tak trudne? Pomóc komuś? Z mojego punktu widzenia była to najprostsza rzecz świata. Pokazać trochę serce i wrócić wspomnieniami do bolesnej, ale jakże pięknej przeszłości, w której był z mamą i liczyła się dla nich tylko miłość. Nie pieniądze czy status społeczny. Uczucie, które dzielili między sobą.
      Zacisnęłam dłoń na skórzanym obiciu samochodu. Spojrzałam na status baku samochodu. Był prawie pusty. Ojciec zrobił to samo i po chwili skręcił na stację benzynową.
To była moja jedyna szansa.
    Ojciec wyszedł z samochodu, a ja przesunęłam się na siedzenie po drugiej stronie samochodu. Spojrzałam na drzwi. Otwarte. Po cichu otwarłam je i w przykucu ruszyłam w kierunku następnego samochodu. Dopiero teraz zaczęłam zastanawiać się nad planem. Nie miałam dużego pola do manewru. Mogłam wsiąść do samochodu jakichś obcych ludzi, którzy mogli być nie wiadomo kim,  pójść prostą drogą i iść póki ojciec mnie nie złapie lub wbiec w las i iść jego skrajem póki nie znajdę się w pobliżu jakiegoś miasta lub chociażby życzliwej osoby, która pożyczy mi swój telefon na poinformowanie chłopaków o swoim miejscu pobytu. Niestety mój telefon był teraz jedynie po to by być. Bez karty SIM dużo zrobić nie mogłam, a brak gotówki w tym mi niestety nie pomagał.

      Wzięłam głęboki oddech i gdy ojciec nie patrzył ruszyłam biegiem w kierunku lasu. To było jedyne rozwiązanie. Jeśli pójdę skrajem łatwo mogę skryć się za jakimś drzewem w razie, gdyby ojciec postanowił mnie szukać, a drogie także nie zgubię bo prowadzi wzdłuż jedynie oddzielone były metrowym kawałkiem trawy i krzaków. Zatrzymałam się na pierwszym drzewie, które było w pobliżu i zaczęłam głęboko oddychać. Niestety, ale okrążenie stacji i bieg przez te krzaki do najprostszych nie należał. Byłam coraz bliżej celu.

*POV LUKE*
 
      Biegłem tak długo jak potrafiłem, ale ojciec Corin coraz bardziej przyśpieszał, a mi sił wcale nie przybywało. Było wręcz odwrotnie. Schyliłem się opierając rękoma o kolana i głęboko oddychałem patrząc w punkt gdzie Corin zmniejszyła się do niewidzialnych rozmiarów.
 
  - Ty skurwielu ! – krzyknąłem zupełnie bez celu. Wziąłem do ręki telefon i z nadzieją wykręciłem numer dziewczyny.

  „ Abonent jest czasowo niedostępny lub jest poza zasięgiem sieci.”
 
  - Kurwa ! – rzuciłem telefonem o trawę.

  - Luke! – usłyszałem głos starszego brata. Zbliżał się razem z resztą. Nie miałem na nic sił.

  - Czego ?! – wydarłem się zły.

  - Co się stało ? – James mistrzu zamknij ryj.

  - Gówno oknem wyleciało kurwa !

  - Uspokój się i powiedz co jest grane – bliźniak powiedział spokojniej starając się mnie uspokoić, ale czy to miało sens ? Żadnego.
 
  - Ojciec wywiózł Corin do internatu – powiedziałem siadając na trawie. Oparłem się łokciami o kolana, a dłońmi zacząłem przecierać oczy by nie zacząć płakać. Nie mogłem być teraz takim frajerem i pokazać, że jestem zupełnie bezsilny. Musiałem walczyć bo inaczej byłbym nikim.
 
  - Luke wstawaj – Daniel złapał mnie za ramię i pociągnął.
 
  - Spierdalaj
 
  - Wstawaj kurwa bo ci rozkurwie łeb – pociągnął mnie mocniej przez co wstałem i spojrzałem na niego cały czerwony. Sam nie wiem czy byłem, aż tak wkurwiony czy popłakałem się jak ciota.

  - I po chuja wstałem ?

  - Idziemy się dowiedzieć gdzie jest Corin
 
  - Ta kurwa dobre ptaszki ci wyćwierkają śnieżko gdzież to zły ojciec porwał bezbronną niewiaste.

  - Nie, ale pamiętaj o tym, że każdy telefon ma w sobie system naprowadzający. Myślisz jak twój telefon łapie połączenia ?

  - I kto niby to załatwi ?

  - Teddy – poruszył brwią i ruszył w kierunku samochodu.


      Gdy dojechaliśmy do domu przyjaciela od razu w oczy rzuciła mi się duża ilość elektroniki, którą znając życie nie kupił w sklepie czy na allegro, ale pomijając fakt, że miał lepkie ręce był jednym z najbardziej  zaufanych ludzi jakich kiedykolwiek poznałem.

      Wchodząc coraz głębiej moje oczy rozszerzały się coraz bardziej. Ostatnio, gdy tu byłem był to jedynie zwykły dom, a jedynymi rzeczami do jakich kleiły mu się do ręce to były portfele przypadkowych ludzi spotkanych na ulicach naszego miasta. Teraz jego profesja przeniosła się na dość wysoką pozycję. 

  - Teddy mamy problem – Daniel rzucił się na kanapę, która była jedną z wolnych powierzchni w tym domu. 

  - Co jest ? – chłopak usiadł na fotelu obracanym i spojrzał na nas.

  - Umiałbyś kogoś namierzyć po numerze telefonu? – powiedziałem opierając się o kanapę rękoma.

*POV CORIN*

      Godzinny marsz wzbogacony o gigantyczną ilość korzeni, które nie zauważałam i potykałam się, a także dziwne hałasy, które niesamowicie straszymy mnie i szelesty w krzakach, zmęczył mnie niesamowicie. Stanęłam na chwilę by rozejrzeć się i znaleźć jakieś miejsce do odpoczynku. Jedynie pień drzewa był w miarę normalnym miejscem gdzie mogłam usiąść. Zamknęłam oczy i zaczęłam głęboko oddychać. Musiałam nabrać sił w każdy sposób jaki jest możliwy. Niestety jedzenie czy przynajmniej wody nie miałam ze sobą, więc musiało mi wystarczyć jedynie świeże powietrze. Rozejrzałam się dokoła i dopiero teraz zorientowałam się, że nie znajduję się tak blisko skraju lasu jak podejrzewałam. Sądząc po moim położeniu najzwyczajniej w świecie się zgubiłam.

________________________

Przepraszam, że rozdział po północy, ale byłam na zlocie i nie miałam kiedy wykończyć i sprawdzić rozdziału :(

Mam nadzieję, że wam wynagrodzę to pisząc rozdziały podobne do tego ;)

+ Mam do was gigantyczną prośbę ! Zgubiłam wasze nicki z Twittera i nie mam jak was informować ! miałam problemy z gadżetem z boku po czym on zupełnie zniknął. Radziłam sobie korzystając z archiwum, ale naprawdę trudno was znaleźć przy mojej ilości wysyłanych wiadomości na dzień xD 

Przepraszam i dziękuję 

P.S. Kala ja nie zmienie zdania co do tej osoby ... 

5 komentarzy:

  1. @poprstuKasia mój nic na TT :)
    a rozdział boski :D
    czekam na następny ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. zajebisty rozdzial :) czekam na kolejny :)
    proszę o dalsze informowanie @labilex :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny rozdział! Oby chłopcy ją znaleźli i obronili przed ojcem.. Czekam na nn :**
    @Epic40713354 <3

    OdpowiedzUsuń
  4. czy oni będą kiedyś razem? :(

    OdpowiedzUsuń
  5. @Kiss_Me_Luke_69 mogła byś mnie informować?

    OdpowiedzUsuń