Usiadłam z całej
siły na kanapie. Byłam na ojca tak bardzo zła, że przez przypadek wystraszyłam
leżącą na niej Lalę. Pies zeskoczył z kanapy i pobiegł korytarzem w głąb domu.
Przez moją złość cierpiały także będący w moim pobliżu ludzie i psy. Dlaczego
ludzie? Ponieważ w drodze do domu pokłóciłam się z bliźniakami. Poszło o
błahostkę, ale ja pod wpływem gniewu zbagatelizowałam to do ogromnych rozmiarów
co uraziło ich. Wzięłam zdenerwowana pilot do ręki i zaczęłam przeskakiwać z
kanału na kanał jednak żaden nie przykuł mojej uwagi. Rzuciłam pilot na
siedzenie kanapy obok mnie i spojrzałam na sufit. Sufit nie należy do
najbardziej interesujących miejsc w domu, ale jego zupełna prostota pozwala
człowiekowi na uspokojenie się.
Poczułam jak
poducha, która służy za siedzenie w kanapie ugina się pod wpływem drugiego
ciężaru. Obróciłam głowę w bok i ujrzałam Ginę. Uśmiechnęła się i położyła rękę
na moim kolanie.
- Skarbie co się
stało
- Nic
- Kochanie widzę
powiedz mi ulży ci na pewno – pogłaskała mnie po zewnętrznej części dłoni.
- W centrum
handlowych spotkaliśmy mojego tatę, zrobił mi awanturę i zaczął ich oceniać, a
przecież nie zna ich ani trochę
- Corin, więc może
powinnaś porozmawiać z nim na spokojnie i wyjaśnić wszystko ?
- Gina tu nie ma co
wyjaśniać zna ich przeszłość i od razu myśli, że wie wszystko !
- Zastanów się nad
moim pomysłem – puściła mi oczko – najlepiej jest to zrobić pod gorącym
prysznicem – wstała i poszła do swojego pokoju.
Co jeśli miała
rację? Jeśli naprawdę powinnam iść do domu, porozmawiać z nim na spokojnie,
wszystko mu postawić w prawdziwym świetle i poznać z chłopakami. Ale nie tymi,
którymi byli kiedyś, a tymi, którymi są teraz. Przeczesałam dłonią włosy i
dosłownie czując jak to wszystko mnie przytłacza, ruszyłam na górę. Otworzyłam
drzwi z łazienki i chwilę później stałam już naga pod prysznicem. Posłuchałam
Giny i po prostu stałam w strumieniach wody zastanawiając się co dalej. Nie
wiedziałam czy to dobry pomysł ruszyć do domu. Tata mógłby źle to wszystko
przyjąć i po prostu stwierdzić, że zostałam namówiona do tego wszystkiego, a
chłopcy mnie wykorzystują co prawdą nie było, nie jest i nie będzie. Znając ich
przeszłość to był jego najoczywistszy tok rozumowania. Brać ich za kryminalistów,
którzy wykorzystują bogatą dziewczynę na fałszywą przyjaźń. Ale przecież oni
tacy nie są. Nawet nie chcieli mi mówić o swojej ciemnej stronie i wciągać do
tego świata, w który ja wkradłam się przez uchylone drzwi niespostrzeżenie.
Nikt mnie nie zapraszał, a wepchnęłam się na chama co poskutkowało lepszym
jutrem dla chłopaków. Ani trochę nie żałuję swoich decyzji. Jestem wręcz dumna
ze swojego uporu, który pomógł chłopakom.
Poczułam chłodny
dotyk na skórze. Pomimo praktycznie gorącej wody przeszły mnie ciarki. Nikt nie
miał tak bipolarnych rąk jak on. Obróciłam się i zobaczyłam bruneta z blond
pasemkiem na czubku głowy. Kolczyk wciąż idealnie uwydatniał jego wargi przez
co miałam jeszcze większą chęć na nieustanne całowanie ich. Jego tors. Idealnie
wyrzeźbiony i opalony w dodatku pokryty kilkoma tatuażami, które sama nie wiem
jakie miały znaczenie. Rozumiałam napis na piersi, ale symbole z filmu „Król
lew” zbijały mnie z tropu. Jednak pomimo tego pasowały do niego jak nikogo
innego. Spojrzałam w jego oczy. Były smutne, a jedynym powodem dlaczego dawały
taką aurę były moje humory.
- Przepraszam –
wtuliłam się w jego mokry tors. Chłopak zasunął drzwi z kabiny i objął mnie.
- Skarbie jest
dobrze – pocałował mnie w czoło – każdy ma gorsze momenty, a my trochę
przesadziliśmy – odsunęłam się. Spojrzałam na niego ze swojej dość niskiej
pozycji i obdarowałam go jednym z najpiękniejszych uśmiechów jakie posiadałam.
Chciałam mu wynagrodzić wszystkie krzywdy jakie dziś przeze mnie musiał znosić.
Zbliżyłam się do niego nieco gwałtownie i wpiłam w jego usta. Moja ręka dłuższy
czas wędrowała po torsie, gdy język toczył zażytą walkę jednak po chwili
zaczęła zjeżdżać w dół do okolicy męskości chłopaka. Popchnął mnie delikatnie
na ścianę, a ja drażniłam się z nim co jakiś czas przelotnie zahaczając o jego
członka. Po grymasie wywnioskowałam, że strasznie denerwuje go ta gra, ale jego
przyjaciel miał całkowicie inne zdanie. Co sekunda stawał coraz bardziej. Moje
pocałunki zaczęły schodzić na jego szyję obcałowywując każdy milimetr jego
idealnie opalonej skóry. Czułam jak co chwila niewinne ociera się o moje ciało
próbując namówić mnie do dalszych działań, ale mi ta sytuacja strasznie się
podobała. Dawała mi niesamowitą satysfakcję, że mam teraz nad nim całkowitą przewagę.
Czułam się panią sytuacji.
- Corin nie męcz mnie – jęknął cicho. Postanowiłam, że
zlituję się nad nim, więc moje pocałunki zaczęły schodzić po torsie coraz
niżej, a moja kolana uginać sprowadzając do przykucu tak, że sterczący członek
był idealnie na wysokości moich ust. Spojrzałam w górę. Uśmiechnął się dając mi
znak, że mam wolne pole do popisu. Po raz kolejny byłam w sytuacji, gdy jedynie
to co słyszałam od innych było moim jedynym doświadczeniem. Stwierdziłam, że
jeśli poprzednim razem nie zrobiłam nic źle tym razem nie może być gorzej.
Położyłam ręce na jego biodrach, a jego członek chwilę później wylądował
zassanych między moimi wargami. Energiczne ruchy kontrolowane przez chłopaka sprawiały,
że jego męskość stawała się coraz to grubsza. W momencie, gdy myślałam, że już
tryśnie nagle przestał. Znów nie chciał dochodzić sam co mnie cieszyło i
pokazywało, że zależy mu na przeżywaniem wszystkiego razem. Złapał moje dłonie
pokazując mi, że mam wstać. Zrobiłam to stając na wysokości jego brody. Schylił
się by pocałować mnie namiętnie tuż przed chwilowym wyjściem z kabiny. Gdy
otwarł drzwi do małej przestrzeni kabiny wpadło chłodne powietrze. Poczułam
jakby ktoś wrzucał mnie w upalny dzień do lodowatej wody. Całe moje ciało
pokryła gęsia skórka, a zęby mimowolnie zaczęły uderzać o siebie wydając „
szczerkanie”. Chwilkę później chłopak wrócił do kabiny „ubrany” w prezerwatywę.
Jego usta znowu złączyły się z moimi, a ręce powędrowały na talię przybliżając
moje ciało do jego. Nie przerywając pocałunku jego ręce błądziły po moim ciele
zatrzymując się na piersiach. Prawą ręką zaczął ściskać piersi jedną po
drugiej, a drugą położył na moim udzie.
- Lu – jęknęłam mu
do ucha, gdy mocniej zagryzł się na szyi. Jego przyssanie się do mojej szyi
zapewne poskutkuje porządną malinką, która nie zejdzie tak łatwo. Prawa
dołączyła po drugiej stronie do lewej unosząc mnie opartą o ścianę. Nogami
oplotłam się w talii chłopaka i poczułam jak gwałtownie we mnie wchodzi. Nie
było to nieprzyjemne uczucie. Było wręcz odwrotnie. Podobał mi się jego
zdecydowany ruch. Przyległ do mnie ciałem tak, że nie było między nami ani
trochę wolnego miejsca. Zarzuciłam ręce na jego ramiona by jego ruchy były
bardziej swobodne. Każde jego pchnięcie coraz bardziej podniecało mnie
sprawiając, że jęczałam mu do ucha co dodatkowo go nakręcało. Wciąż było mi
głupio po ostatnim razie, ale nie potrafiłam się kontrolować. To było
silniejsze ode mnie. Poczułam jak jego członek zaczyna robić się ponownie coraz
grubszy, aż w końcu zrobiło mi się niesamowicie ciepło, a moje mięśnie spięły się
najbardziej jak było to możliwe.
- Luke – jęknęłam ostatkiem
sił.
- Tak wiem skarbie –
delikatnie odstawił na ziemię. Znów poczułam grunt pod nogami i resztkami sił
stałam przed chłopakiem, który uśmiechał się od ucha do usta wpatrując w moje
oczy. Moja klatka piersiowa szybko unosiła się i opadała, gdy płuca łapały
dusze garści powietrza. Nie tylko chwilowy stosunek powodował przyśpieszony
oddech, ale też sama obecność chłopaka sprawiała, że miałam problemy z
prawidłową pracą organizmu. On po prostu działał na mnie jak najlepszy
narkotyk. Uzależnił mnie i sprawił, że organizm nie potrafił poprawnie
funkcjonować.
- Dziękuję –
pocałował mnie i zagryzł na chwilę dolną wargę. To dodatkowo niszczyło mój
rozum do takiego stopnia, że mój ledwo co uspokojony rytm serca znowu szalał.
Czy to możliwe, że druga osoba może tak na mnie działać? Naprawdę to
nienormalne, że drugi organizm może robić takie rzeczy ze mną powodując tyle
zaburzeń.
Chłopak rozsunął
drzwi i wyszedł do o wiele chłodniejszej części łazienki. Podążyłam za nim. To
było nieuniknione. Musiałam stąd kiedyś wyjść nawet jeśli miałabym przejść do
temperatury 10 stopni. Postawiłam stopy na lodowatej podłodze, po czym szybko
zakryłam swoje ciało puchowym ręcznikiem, który przeplotłam na piersiach.
Chłopak już od kilku chwil stał w bokserkach i właśnie zapinał spodnie.
Uśmiechnęłam się i podeszłam do lustra. Jak zwykle moje próby zmycia resztek
makijażu pod prysznicem zaskutkowały jedynie jeszcze większym rozmazaniem
pozostawiając moje oczy z wyglądem na „pandę”.
- Boże –
skomentowałam swój wygląd i szybko wyciągnęłam rękę po chusteczki nawilżane.
Szybko poprawiłam się i kolejny raz ujrzałam swoją twarz bez jakiegokolwiek
makijażu. Oczy wydawały się strasznie małe, a twarz taka blada i sina. Nie
lubiłam widzieć siebie bez makijażu moje kompleksy nasilały się wtedy
najbardziej. Dlatego wolałam z samego rana pomalować się jak najszybciej się da
by odgonić je od siebie.
- Skarbie – chłopak przytulił
mnie od tyłu – więcej pewności siebie
- Łatwo ci mówić –
westchnęłam i odwróciłam się do niego przodem. Rzadko ktokolwiek widział mnie w
takim stanie od kiedy zaczęłam się malować. A prawdę mówiąc Lukey był pierwszą
osobą, która taką mnie zobaczyła to był jedyny wyjątek.
**
Od kilku dni
sytuacja wyglądała tak samo. Tym razem to ja chodziłam przybita bijąc się z sobą
i nie wiedząc jaką decyzję podjąć. Wciąż każda opcja miała swoje zalety, które
natychmiastowo były tłumione wadami. Nic mi nie odpowiadało. Jednak po
dzisiejszych rozmyśleniach stwierdziłam, że muszę iść do ojca i porozmawiać.
Ktoś powinien zrobić pierwszy krok do pogodzenia się, a jeśli ojciec brał
wszystko na siłę to ja muszę być tą mądrą osobą, która załagodzi całą
zaistniałą sytuację. W końcu to ja byłam jej przyczyną. Co dziwne nie
obwiniałam się o to ani raz, a powinnam ponieważ przez to straciłam jedyną
rodzinę jaką miałam. Oczywiście miałam babcię i dziadka, ale oni mieszkali w
Nashville. Z której strony by nie patrzeć było to strasznie daleko od
Melbourne, zaś druga babcia nie żyła, a dziadek był skłócony z ojcem na śmierć
i życie przez co ucierpiały nasze relacje. Matka była jedynaczką, a ojciec miał
brata, który wyjechał dawno temu w świat i nie wrócił. Wujek Jeff był strasznym
marzycielem i zniknął, kiedy miałam 5 lat. Pamiętam go jedynie ze zdjęć.
Przypominały mi one o tym jak dużo mówił o świecie co by to nie chciał zwiedzić
i gdzie by to nie pojechał. Przez kilka lat wysyłał pocztówki, ale po kilku
latach przestały przychodzić. Najprościej w świecie zerwał z nami kontakt.
Podeszłam do
walizki, z której wciąż nie wypakowałam się całkowicie i wyciągnęłam czyste
ubrania. Szybko przebrałam się i ruszyłam na dół.
- Bells ! –
krzyknęłam, a pies wraz z Lalą znalazł się w kilka sekund tuż obok mnie.
Zapięłam labradora na smycz i wyszłam z nią z domu. Postanowiłam zrobić sobie z nią spacer, który
zaprowadzi nas do domu. Spacer prowadził nas przez park, centrum miasta i plażę
kończąc na moim domu. Jednak najdłużej byłam właśnie na plaży. To tutaj ciągle
uciekałam, gdy myśli mnie przytłaczały. Fale odbijające się o skały i chłodna
bryza oczyszczały mój umysł pomagając trzeźwiej myśleć. Tego właśnie mi było
potrzeba. Nie wiedziałam jak miałam zacząć rozmowę by nie zostało to wszystko
źle odebrane przez tatę. To był typowy mężczyzna wszystko oceniał po okładce i
miał gdzieś szczegóły, które właśnie były najważniejsze. Chciałam po prowadzić
rozmowę tak by w końcu zrozumiał, że to co sądził o nich nie jest prawdą i
pokazać mu wszystko tak jak wyglądać powinno.
Westchnęłam
głośno siadając po turecku na piasku. O tej porze dnia było tu pusto. Był
praktycznie wieczór, a ludzie wolą tu siedzieć od rana do późniejszego po
południa, kiedy jeszcze słońce ogrzewa ich skórę. Teraz było tu nieco
chłodniej, ale równie cudownie. Bella zmęczona bieganiem niczym szalona leżała
obok mnie patrząc na taflę wody, która jedynie niecały kilometr od nas uderzała
o skały dając idealny dźwięk uspokajający mnie. Mogłabym tu zostać na zawsze,
ale nie mogłam być, aż tak nieodpowiedzialna. Musiałam wrócić na noc do
chłopaków ponieważ znając ich już zamartwiali się moim zniknięciem.
- Bells musimy iść –
wstałam nieco niezdarnie z chłodnego piasku i zapinając psa na smycz ruszyłam w
kierunku dobrze znanego mi osiedla. Nie byłam tu dobre kilka miesięcy, ale nic
nie uległo zmianie. Powoli stawiałam każdy krok jakbym wracała po
kilkudziesięcioletniej nieobecności. To było dosyć niezręczne. Nie powinnam się
tak czuć w końcu to był mój dom, moje osiedle, a szczerze mówiąc czułam się
niczym intruz. Podeszłam do bramy domu i kluczami otworzyłam furtkę. W salonie
paliło się światło co oznaczało, że moje wyjście nie poszło na marne. Zbliżyłam
się do drzwi wejściowych i ostrożnie włożyłam klucz do zamka i przekręciłam, a
wraz z nim mój żołądek. Stres zżerał mnie od środka, ale zaszłam zbyt daleko by
się wycofać musiałam wejść i zakończyć postawione przeze mnie zadanie. Otworzyłam
drzwi i weszłam do środka. Wszystko było jak kiedyś. Tata nic nie zmienił.
Puściłam psinę na dom, a sama wcześniej zamykając drzwi ruszyłam do salonu
gdzie na kanapie leżał mój ojciec.
- Tato ?
________________________________
Tak wiem strasznie przeginam swoją nieobecnością, ale po mojej długiej nieobecności w szkole muszę nadrabiać co ciekawe nie jest, gdy udało mi się zdobyć kilkudniową pracę, w której totalnie się opierdalam, a przez resztę czasu zasuwam, żeby nadrobić materiał ( dostałam 5 z maty ze sprawdzianu na który totalnie się nie uczyłam xD ). Przepraszam i mam nadzieję, że rozdział na 2.110 wyrazów was ucieszył ponieważ każdy kolejny ma coraz więcej wyrazów ^^
Od niedawna postanowiłam, że każdy kolejny będzie miał ich więcej od poprzedniego.
Liczę na waszą opinię chociażby opierdol za nieobecność ;)
Do napisania ♥
opłacało się czekać :P
OdpowiedzUsuńsuper rozdział, oby tak dalej :)
OdpowiedzUsuńGenialne!! Mówiłam już, że kocham to ff?? Jestem twoją fanką #1 :D Ciekawe,jak przebiegnie jej rozmowa z ojcem.. Może zamknie ją w wieży? Albo chociaż na balkonie?? xd Oby nieee ;) Już się nie mogę doczekać nn! Nawet gdybym miała czekać 2 razy dłużej niż teraz, to spoko. Warto :**
OdpowiedzUsuń@Epic40713354 <3
Jezu twoje oowiadanie przeczytalam najszybciej z tych ktore czytalam. Nawet Dark o Harrym mnie tak nie wciagnal. Prosze zaobserwuk mnie na tt i informuj o kolrjnych rozdzialach jak mozesz. Jestes super @Dhoran24Niall
OdpowiedzUsuń